- Nijak. – odparłem ciężko dysząc i szeroko otwierając oczy, a mój wzrok wlepiony był w ziemię. Poczułem jak samica rozluźnia uścisk i stanęła przede mną. Nadal nie potrafiłem rozbudzić się z szoku. Co ja narobiłem?! Sam tego nie wiedziałem. Przecież normalnie nigdy nie rzuciłbym się jak idiota prosto w swojego najgorszego wroga – tak, wody. Ale gdy dostrzegłem tą tygrysicę proszącą o pomoc, nie mogłem się sprzeciwić samemu sobie i wbrew swej logiki skoczyłem do rzeki. W dodatku potem płynąłem pod prąd...
Otrząsnąłem swoim łbem i gwałtownie go uniosłem, zatrzymując wzrok na tygrysicy. Wzdrygnąłem się lekko, przypominając sobie całe te wydarzenia, które wydarzyły się przed chwilą i obrazy, które przesuwały mi się przed oczami niczym film.
- No to kimże ty jesteś, mój zbawco? – zapytała tygrysica teatralnym głosem.
- Kayun. – odparłem nieoficjalnie, otrząsnąwszy się z szoku.
- A ja jestem Soraka! – rozpromieniła się.
- Uhh, niezwykłe. – mruknąłem pod nosem ponownie przenosząc swój wzrok i wbiłem go w swoje łapy.
<Soraka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz