piątek, 19 sierpnia 2016

Od Kayuna CD Dakoty - Pechowy dzień

Pociągnąłem tygrysicę do przodu, nieco przybliżając do siebie. Szliśmy w równym, wolnym tempie, ale od czasu do czasu ja nieco przyspieszałem kroku. Razem zawędrowaliśmy do paprotnikowego lasu, gdzie to nakazałem samicy zostać pod jednym z drzew i na mnie zaczekać. Ta przewróciła oczami, ale zgodziła się, dając mi to do zrozumienia kiwnięciem głowy. Potem położyła się na wystających z ziemi korzeniach tego drzewa i odprowadziła mnie wzrokiem. W końcu zniknęła mi z pola widzenia, więc odwróciłem swój łeb przed siebie i znacznie przyspieszyłem, zamieniając trucht w bieg. Zwinnie omijałem każdą natrafioną przeszkodę, aż znalazłem się na miejscu. Rozejrzałem się dookoła, po czym uniosłem łeb w górę, patrząc na niebo.
- Cóż za idealne wyczucie czasu. – mruknąłem i uśmiechnąłem się sam do siebie.
Potem biegiem ruszyłem w drogę powrotną po Dakotę, aby ją sprowadzić do tegoż miejsca.
~*~
Powoli odsłoniłem Dace swoje łapy z jej oczu, ukazując tygrysicy cały ten widok. Oczy omal jej nie wyszły na wierzch.
- Ta-da! Ot, cała niespodzianka.
- Gdzie jesteśmy? – wyparowała od razu ze swoim pytaniem. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się tajemniczo.
- Właściwie, to wyciągnąłem cię trochę poza tereny stada, ale co tam... Opłacało się, prawda? – stwierdziłem z dumą patrząc na Dakę.
- Poza tereny, powiadasz? – spytała samica niezbyt zadowolona tym faktem. Przysunąłem się do niej i chwilę wpatrywałem się w oddalone góry, za którymi powoli chowało się już słońce.
- No tak... trochę. – powiedziałem.



Tygrysica westchnęła głęboko i nie odrywając wzroku z rozciągających się przed nami widoków oświadczyła cicho:
- Piękne widoki.
- Chyba nie mogę zaprzeczyć. – odpowiedziałem i przeniosłem swój wzrok z Dakoty na krajobraz. – Te widoki są równie piękne, co TY.
- Daj spokój, ja jestem raczej przeciętną tygrysicą, nie mogę się równać z tym krajobrazem... – powiedziała wyraźnie zakłopotana. Przewróciłem oczami.
- Dla mnie, to ten krajobraz się nie może równać z tobą pod względem piękności. – odpowiedziałem spokojnie. Nastała cisza.
- Może lepiej wrócimy już do stada... – podsunęła samica przerywając milczącą atmosferę, która wokół nas panowała.
- Och, chcesz już wracać, Dakoto? – zaśmiałem się cicho. – Proponuję tu przenocować...
- A to "tu" to niby gdzie? – wpadła mi w słowo tygrysica. Westchnąłem cicho i odczekałem chwilę, przejeżdżając w ciszy wzrokiem dookoła własnej osi. Wzruszyłem ramionami ponownie przenosząc swoje spojrzenie na samicę.
- Nie wiem. Jest tu dużo opcji. Chociażby ta grota. – wskazałem łbem na jaskinię oddaloną od nas o około dziesięć metrów.
- Może być. – powiedziała Dakota mierząc jamę krytycznym wzrokiem, po czym powędrowała w jej stronę.

<Daka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz