sobota, 13 sierpnia 2016

Od Kayuna CD Dakoty - "Pechowy dzień"

Nie wiem co to było, ale gdy tylko Bruno dostrzegł, że Dakoty nie było już w jaskini, ten pobiegł pędem jej śladem. Ja dostrzegłem gdy ta wymykała się z groty wcześniej i trochę mnie to pocieszyło, ponieważ oznaczało to koniec narażenia jej na naszą bitwę. Na MNIE.
Czułem, że fałszywy "ja" od razu zaczął się wyrywać w stronę pędzącego przeciwnika, ale zdołałem – nie wiem jakim cudem – na jakiś czas ponownie przejąć pełnoprawną kontrolę nad sobą. A może on sam na razie ustąpił? W każdym razie nie miałem ochoty na namyślenie się nad tą sprawą.
Teraz jedyne, co się liczyło było odnalezienie tygrysicy. A przy moim niewiarygodnym węchu zdołałem odnaleźć ją bardzo szybko, napotykając przy tym na swojej drodze.
- Dakota... – zacząłem spokojnie, ale ona urwała mi i zagroziła swoimi zamiarami. Nie zważając na jej groźby po prostu kontynuowałem: – Posłuchaj mnie! To nie byłem ja, nie rozumiesz! Nigdy jeszcze nic takiego mi się nie przytrafiło. I wszystko było tak, jak być powinno, dopóki nie wspomniałem o Avrill...
- PRZESTAŃ. Mam po dziurki w nosie ciebie i wszystkiego, co z tobą związane! – załkała przerywając mi. – A ty wiążesz się jedynie z kłopotami!
- Rozumiem ciebie i to, że masz prawo mnie nienawidzić. – powiedziałem. Ścisnęło mi się gardło gdy przejechałem wzrokiem po świeżo zasklepionej, głębokiej ranie w jej grzbiecie. – Przepraszam... To moja wina! Wszystko moja wina... – schowałem łeb w moich przednich łapach. Było mi okropnie żal samicy. Zdawałem sobie sprawę, że to wszystko było przeze mnie. Tą krzywdę wyrządziłem jej ja, nikt inny...
Nawet nie dobrnąłem do sensowniejszego wytłumaczenia sprawy. Ale po tym zacząłem tak czy inaczej obawiać się, że Dakota nie uwierzyła by mi. Nigdy. Straciłem jej zaufanie już na zawsze, które zostało okropnie i dotkliwie naruszone. Wyprostowałem się i spojrzałem tygrysicy głęboko w jej oczy.

<Dakota?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz