Był wieczór. Szłam przez ciemny las. Idąc tak usłyszałam cichy szelest za sobą. Obejrzałam się i ujrzałam śliczną tygrysicę. Podeszłam do niej i zaczęłam rozmowę.
- Witaj. Jestem Kavadi. A Ty? Jak masz na imię? - Zapytałam tygrysice, bo to chyba była tygrysica.
- Jestem Anaksunamun. Tygrysica Alfa Stada Tygrysiego Pazura. Miło mi Cię poznać. - Odpowiedziała melodyjnym głosem.
- Stada Tygrysiego Pazura? Ciekawe... Ja właśnie szukam jakiegoś stada, żeby dołączyć. Tak to na razie chodzę tu i tam. Poluję bez przerwy, żeby przeżyć. Ciągle zmieniam miejsce pobytu. Nie mam gdzie na dłużej się zatrzymać. Czy mogę dołączyć do Stada? - Zapytałam niepewnie.
- No oczywiście. Miło nam będzie przywitać nową samicę w stadzie. - Odpowiedziała rozradowana. - Chodź. Pokażę Ci resztę stada.
- Świetnie. Chodźmy. - Odpowiedziałam po czym poszłyśmy przed siebie. Po drodze rozmawiałyśmy o różnych sprawach. Po kilku minutach usłyszałyśmy głośną muzykę, śmiechy i inne dziwne odgłosy.
- Jesteśmy. - Powiedziała po chwili Anaksunamun. Szczena mi opadła z wrażenia. Ile tu było tygrysów!!! Wszyscy się bawili, śmiali i tańczyli!!! Po chwili od rozmyślań oderwał mnie głos Anaksunamun. Stała na skale i mówiła coś do reszty tygrysów.
- Uwaga! Uwaga!!! Niech wszyscy przerwą to co robią!!! Dziękuję. Mam Wam coś do powiedzenia. Idąc tutaj spotkałam kogoś. Tym kimś jest Kavadi. Kavadi!!! Podejdź tutaj. - Po chwili wszystkie oczy były skierowane na mnie. Poczułam się nieswojo, bo nie przywykłam do bycia w centrum uwagi. Wolałam trzymać się na uboczu... Gdzieś w cieniu. Ale teraz się nie dało. Podeszłam do Anaksunamun, a ona kazała mi wejść na skałę i stanąć obok niej. - Oto Kavadi. Nowa tygrysica w naszym stadzie. Powitajmy ją i bawmy dalej świętując dołączenie nowej tygrysicy!!! Możecie wrócić do swoich zajęć. - Powiedziała na koniec Anaksunamun po czym wszyscy znowu zaczęli się bawić. Ja przeteleportowałam się na wolne miejsce koło ogniska. Usiadłam, ale nie na długo, gdyż po chwili każdy do mnie podchodził i zadawał miliony pytań. Ja oczywiście będąc nieśmiała w towarzystwie nowych tygrysów stałam się niewidzialna i przeszłam bezszelestnie obok ogniska i skryłam się w cieniu drzewa. Zasnęłam. Zbudziły mnie przerażone ryki. Szybko wstałam i rozejrzałam się. Wybuchł pożar! Szybko dołączyłam do tych co gasili pożar, ale Anaksunamun zawołała mnie do siebie.
- Kavadi! Chodź ze mną!
- Gdzie? - Spytałam zdziwiona.
- Zobaczysz.
<Anaksunamun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz