Poczułem, że Dakota delikatnie wtuliła się w moją sierść. Zaskoczony spojrzałem na nią. Miała zamknięte powieki i wyglądało mi na to, że spała. Zwróciłem swoją głowę w stronę wyjścia z jaskini, aby ujrzeć księżyc w całej swej okazałości, natomiast niemal czarne niebo siało pustkami – jedynie gdzie nie gdzie można było dostrzec samotnie świecącą gwiazdę. Przejechałem wzrokiem po nocnym niebie, po czym moje spojrzenie ostatecznie zatrzymało się na leżącej obok mnie tygrysicy. Spojrzałem na nią z troską, a po chwili sam położyłem swój łeb na łapach – i zasnąłem.
~*~
Wstałem dość wcześnie, więc widząc nadal śpiącą Dakotę postanowiłem wybrać się na poszukiwanie jakiejś zwierzyny do upolowania. W pobliżu znalazłem małą rodzinkę warchlaków, więc upolowałem sobie jednego z nich i przyniosłem do swego tymczasowego mieszkania.
Gdy Daka się obudziła, jedna trzecia dzika była już zjedzona przeze mnie. Resztę bowiem zostawiłem dla tygrysicy.
- Chciałabym wiedzieć, dlaczego ty cały czas wstajesz wcześniej ode mnie... – wymamrotała samica podchodząc do martwego zwierzęcia.
- Może dlatego, ponieważ ty ostatnio mało sypiasz. – odpowiedziałem. – A tak w ogóle, to reszta tego warchlaka jest dla ciebie.
- Dziękuję, Kay. – Spojrzała na mnie, po czym zabrała się za spożywanie śniadania. Położyłem głowę na ziemi i zacząłem myśleć o niemal wszystkim, dosłownie.
- Nie ma za co. – mruknąłem w odpowiedzi.
<Daka? Takie krótkie opko... wybacz mi ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz