- To chodź ze mną. Odpowiedziałam
Szłyśmy i szłyśmy, aż w końcu Soraka zobaczyła wielką górę i aż z wrażenia zrobiła wielkie oczy.
- Wow! Co to jest?! Krzyknęła bardzo zaciekawiona
- To jest największa góra w stadzie. Żadne stado takiej góry nie ma. Odpowiedziałam dumnie
- Ja nawet takiej góry nigdy w życiu nie widziałam. Możemy tam iść?
- Nie, nie można tam chodzić. Wiem, że nie jesteśmy pierwszymi, którzy zamieszkują te tereny. Słyszałam, że kiedyś zginął tam pewien tygrys i co sto lat objawia się i straszy innych. Tak na prawdę nikt nie wiem czy to jest prawda. Było kilka tygrysów, którzy podobno wiedzieli tego ducha, ale mogli także zobaczyć jakieś zwierze. Lepiej tam teraz nie chodzić.
- Straszna ta historia, może już idźmy dalej?
- Dobrze. Widziałam, że sierść Soraki, aż się zjeżyła, ale się nie dziwię.
Potem weszliśmy na nie wysoką górę i pokazałam dla samicy, całe tereny. Myślałam, że zaraz padnie. No ale kiedyś musiało się to skończyć. Soraka mi powiedziała, że poradzi sobie sama i nie muszę jutro do niej przychodzić. Więc odeszłam i życzyłam jej, aby dobrze spędziła najbliższe dni i dobrze się bawiła w stadzie, a także poznała nowe tygrysy i tak się pożegnałyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz