Moje polowanie to istna frajda, tym razem podpadł mi lisek . Smaczne mięso, nie powiem. Dobrze że wiem iż Xena jest w tym stadzie. Nie jest tutaj tak źle jak sądziłem, w końcu to stado dzikich kotów. Coś dla mnie. W połowie posiłku doszła do mnie jakaś nieznana mi samica, z resztą połowy stada to ja jeszcze nie znam. Mimo to jej...nie widziałem jeszcze na oczy więc obserwowałem ją prze chwilę bacznie. Nie byłem zbyt głodny więc się z nią podzieliłem posiłkiem, kiedy już z lisa zostało marnych parę kości samica mi podziękowała i przedstawiła się. Ja tylko mruknąłem i wskoczyłem do wody by umyć się od krwi, robiąc przy tym dość duży rozplusk. Chyba nie pochlapałem nim tygrysicy, w końcu podobno nie każdy kot lubi wodę. Chwila, większość jej nie lubi, ja jednak jestem do niej bardzo przyzwyczajony. Co z tego że jest zimna, aktualnie ta jest jednak chłodna. Wynurzyłem się i zacząłem się myć, Emi...czy jak ona tam miała, stała trochę dalej ale jednak spoglądała na mnie. Wnioskując po jej minie, nie była zbyt zadowolona. Zaśmiałem się chytrze i zapytałem:
-Więc jesteś nowa w stadzie prawda?
Ona tylko kiwnęła łbem , więc miałem wnioskować iż ,,tak''. Wyszedłem z wody i otrzepałem się w dość dobry sposób.
-Hmm...a Twoje stanowisko? Nauczycielka szczeniąt, goniąca, wypatrująca?
Podawałem stanowiska by z lekka ja zdenerwować na chybił trafił.
-Żadne z nich!
Fuknęła obrażona. Zaśmiałem się cichutko. Podszedłem do niej i mruknąłem:
-Zabójczyni...
Samica postawiła uszy i z lekka się nastroszyła. Ja jednak olałem to i powiedziałem ze spokojem:
-Działamy w tej samej branży. Jednak ja jestem jeszcze wojownikiem. A Ty?
<Emi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz