Sikorka usiadła tuż przed moim nosem, nie bała się w ogóle, bo wyczuła że, nie zamierzam jej robić krzywdę, wlepiłem swoje wielkie oczy i obserwowałem jak kica na nóżkach dzióba w ziemi, pewnie maleńka wypatrywała robaczka w ziemi, ja jak zahipnotyzowany wpatrzyłem się w małego ptaszka, pomrugała wesoło oczkami, uśmiechnąłem się.
Pokicała w okolicę mojej wielkiej łapy, nie zamierzałem nawet drgnąć aby nie wystraszyć sikorki. I nagle odleciała, i już nie dziwiłem się jej, usłyszałem tak jak ona szelest w krzakach, wynurzyłem łeb na chwilę. Rzeczywiście ktoś się zbliżał, ale olałem to, bo wiem, że nikogo innego nie mogę znaleźć w tym stadzie jak tygrysy, ponownie ułożyłem łeb na łapach i westchnąłem, rozciągnąłem się leniwie. Akurat z jednej strony na wschodzie ciągnęła się do góry leśna droga, gdzie było stado jeleni, nie miałem zamiaru ich atakować, ułożyłem się na jakiejś gałęzi na wysokim drzewie i obserwowałem, jak pasą się ciągle, i na samca jelenia który krążył obok samic, broniąc swojego haremu. I nagle zbliżał się kolejny samiec, oboje niebezpiecznie pomachali swoimi porożami, i groźnie zbliżali się do siebie, gotowali się do walki o przyjęcie władzy nad samicami. Rozpędzili się, zderzyli się i pocierali porożami.
Znudziła mnie walka jeleni i uciąłem sobie drzemkę na gałęzi
<Ktoś? Chętny do pisania?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz