Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Z jednej strony wydawało mi się, że to następna jego bajeczka, a z drugiej strony, że to jest prawda. Wydawało mi się, że podobam się dla niego, ale nie chciałam nawet o tym myśleć, nie chciałam być z kimś takim jak on. Mało mnie nie zabił, gdyby nie Bruno. W głowie miałam całkowity huragan. Kiedy spojrzał mi w oczy widziałam w nich ból i cierpienie. Czy jest nadzieja, że się zmieni? W moich oczach były już łzy, wtedy Kay podszedł do mnie i je przetarł
- Proszę nie płacz. Powiedział przybitym głosem
- Odejdź ode mnie. Powiedziałam wystraszona
- Dlaczego?
- Nie jestem w stanie ci ponownie zaufać. Powiedziałam
I wtedy już nie mogłam i rozpłakałam się na jego oczach. Spojrzałam na niego i widziałam, że żałował co zrobił. Wtedy miałam szczęście, że nie było ze mną Brunona, bo nie wiem co by dla niego zrobił. Samiec prosił mnie o wybaczenie, lecz ja byłam bezsilna nie umiałam powiedzieć, że mu wybaczam. Jak dla mnie na te kilka dni to było o wiele za dużo. A wtedy dla Kayuna zaczęła lecieć łezka, wtedy też nie wiedziałam co robię i rzuciłam się na niego przytulając go, a do ucha szepcząc, że mu wybaczam.
<Kayun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz