- Ja chciałam się upewnić, że wszystko jest z Tobą w porządku i się dowiedzieć co Ci doskwiera...
Może wydawać się że szeptałam, bo w końcu nie wiedziałam jak odpowiedzieć na to poważne dość pytanie. Nie dał mi jednak dokończyć ponieważ kiedy na niego spojrzałam uniósł brew co z lekka mnie rozśmieszyło i znów zaczął przypominać mi starego (nie chodzi o wiek XD) Feratu. Jego oczy były już mniej przepełnione smutkiem niż kiedy weszłam. Wiedząc że rozmowa pomaga , dodałam z uśmiechem, jednak spuszczając łeb:
- Och, no dobra. Chciałam Cię zobaczyć i upewnić się, że w ogóle żyjesz.
Jednak tak naprawdę wydawało mi się że to wygrałam bo poprawiłam mu nastrój , to było dla niego ważne że ktoś o nim myśli. Takie miałam przeczucia, bo i ja bym się cieszyła gdyby ktoś do mnie przyszedł po takiej małej ,,katastrofie'' no i wydukał mi takie coś. Z przemyśleń wyrwał mnie głos samca:
-Nic mi już nie jest.
Który próbował wstać i do mnie podejść, jednak ja podbiegłam do niego i spojrzałam srogim wzrokiem który mrozi krew w żyłach. Wiem że czuje się już lepiej, ale dla swojego dobra powinien się jeszcze wykurować.
-Wiesz, dobrze że czujesz się lepiej. Bardzo się z tego cieszę, ale wolałabym gdybyś sobie jeszcze tutaj trochę posiedział niż na drugi dzień znów tutaj leżał. Rozumiesz, może i czujesz się na siłach ale jestem pewna że jeszcze nie do końca. Nawet jeśli nie jest to ból fizyczny, tylko psychiczny...to powinieneś to sobie przemyśleć by Cię nie nękało, daj sobie czas..
On westchnął tylko głośno zamyślając się, spuszczając głowę myślał nad czymś intensywnie, tak jak ja mu radziłam. Cieszę się że nie buntował się i nigdzie mi nie uciekł, no bo bądźmy szczerzy zdarzały się takie przypadki znając życie. Przyjął to chyba pozytywnie bo ze spokojem, przez parę minut się do siebie nie odzywaliśmy. Ja stałam, nie siedziałam...stałam choć byłam zmęczona i wykończona tym wszystkim . Ziewnęłam cichutko wydając z siebie cichy i nietypowy pisk po czym zakryłam pyszczek łapą. Po paru chwilach zaraziłam i samca ponieważ również ziewnął przeciągle i nawet przetarł łapą oko. Ja uśmiechnęłam się i położyłam obok samca który spojrzał na mnie zdziwiony.
-Przepraszam, ale jestem zmęczona...
Znów ziewnęłam a oczy zaczęły mi się kleić . Podczas walki uderzyłam w drzewo a potem dostałam ciałem Alfy...z jednej strony cieszę się że byłam jej tarczą...Jednak ból głowy nie opuścił mnie tak łatwo, boli nadal tylko nie chcę tego okazywać. Będzie to po prostu spory guz i nic więcej, w końcu przez chwilę kręciło mi się w głowie. Nie doznałam raczej...mam nadzieję jakiegoś mocnego wstrząsu. Trzymam się i tyle...A choć Ana wyraźnie kazała mi iść odpocząć ja udałam się tutaj...Właśnie , przypomniałam sobie rozmowę z Alfą i jej pytania. Postanowiłam zadać pewne tygrysowi:
-Powiedz mi, co Ci się wtedy stało? Upadłeś tak bezwładnie i gwałtownie...wiem że nie chcesz zapewne tego drążyć. Jednak myślałam na początku że stroisz sobie ze mnie żarty...i chciałabym wiedzieć, czemu straciłeś przytomność ?
Łeb położyłam na swoich łapach patrząc prosto na wyjście od jaskini, było już dość ciemno , zimno i mokro. Po pierwsze było po 19 a już zrobiło się ciemno, chłodny wietrzyk wpadał co chwile do jaskini no i słychać było jak pojedyncze kropelki deszczu uderzają o podłoże. Tak, to właśnie uroki jesieni, niektórzy jej nienawidzą, inni mają dość takiej pogody. Mimo to ja nie narzekałam, ponieważ lato jest dla mnie też czasami zbyt upalne i szczerze w nim nie gustuje. A jesień, wtedy to właśnie są dorodne plony, deszcz ożywia rośliny a te piękne kolorowe liście spadają z drzew . To właśnie w tę porę roku mogę chodzić po kolorowym dywanie z liści , czuję się wtedy bardzo spokojnie. Można powiedzieć że kocham jesienne kolory, choć wiosną kwitnie wiele kwiatów które mają setki kolorów, dla mnie jesień również jest wspaniała. Co prawda, czasami daje nam w kość . Lekki katar, czasami chrypka w gardle lub poczucie oziębienia, te ciągłe deszcze. Jestem pewna że Ci co tak narzekają na jesień , będą płakać gdy nadejdzie zima. Te święta, śnieg. Właściwie chyba wolę zimne klimaty od bardzo ciepłych. A co do świąt, w jesień jest ich również kilka a choć nie są takie ważne dwa się stykają w pewien sposób. Hallowen- dość stare święto potworów które przypada na noc z 31 października na 1 listopada . No i Wszystkich Świętych, nie zapominając o Zaduszkach- są to święta ku czci wszystkich zmarłych , przypadają one 1 i 2 listopada. No ale mi się o tych świętach przypomniało, przynajmniej załapię się na Hallowen w najbliższym czasie, pomyśleć że to tylko jeszcze klika dni. A ja jeszcze nic za bardzo nie zaplanowałam. A co do Wszystkich Świętych, Armor King i ja pewnie przesiedzimy go samotnie, przy wspomnieniach o rodzicach, ciotkach i wujkach, dziadkach i kuzynach. A choć ich życia płomień już zgasł, to myśli o nich są przecież w Nas. Tak, jest to cała prawda ponieważ jedyne co mogę dać swojemu tacie w prezencie jest znicz w kształcie serca:
Mając na wpół zamknięte powieki ciągle zbierało mi się na jakieś myśli, wspomnienia. Ponieważ Feratu ciągle zastanawiał się jak to ująć, znaczy...szczerze wątpiłam iż będzie w stanie mi to jakoś wyjaśnić. Jednak czekałam cierpliwie na jego odpowiedz, bo wiem że potrafię wysłuchać.
<Nosferatu, nareszcie z lekka się rozpisałam C'>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz