-Chyba nie trafiłaś...-mimo iż chciałem co dopowiedzieć, w przerwałem to ponieważ dostałem w głowę sporawą kulą błotną.
-Aha! Tak się bawimy.-mruknąłem i zacząłem szukać wzrokiem jakieś błotnej kałuży.
Kiedy już ją ujrzałem wycelowałem w brzuch tygrysicy jednak wstając przyczyniła się do tego że dostała w zadek.
-Upsi.-uśmiechnąłem się po czym zacząłem się śmiać.
Ona pobiegła do mnie, a ja niczego nie świadomy upadłem...podłożyła mi chyba ogon a podłoże się do tego przyczyniło. Wstałem szybko lecz niezdarnie, kiedy się tak ślizgałem zaczęła się śmiać bardzo głośno. To wszystko toczyło się jeszcze parę minut, a gdy ja jak i ona wyglądaliśmy jak legendarne potwory z bagien zaprzestaliśmy bójki. Otrzepałem się z grubsza, a wtedy ona podeszła do mnie i również się otrzepałam tyle że przenosząc większość błota na mnie. Byłem zmuszony się wykąpać, a woda nie była zbytnio ciepła, ponieważ dzień był bardzo chłodny.
-Właściwie to jak masz na imię, ja jestem Raphael, możesz mówić mi Raph, Rafi, Raphaello!
<Avalon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz