Uniosła nas ponad lasy i ruszyliśmy. Droga powrotna nie trwała aż tak f=długo jak byśmy się oboje mogli spodziewać. Juz ani ja ani ona nie odezwaliśmy się do siebie. Kiedy wylądowaliśmy na granicy zeskoczyłem z jej towarzyszki.
-Dzięki .. wracaj już do siebie Xena ja stad mam blisko
-Okey ..
Nie oglądając się za siebie ruszyłem w kierunku jakiegoś wygodnego drzewa. Wspiąłem się i położyłem już po chwili spałem jak zabity. Kiedy się obudziłem zeskoczyłem i poszedłem nad strumyk napić się wody. Upolowałem jakiegoś cośka dziko podobnego i zjadłem na śniadanie.
Kolejne kilka godzin wałęsałem się po czym znowu wszedłem na drzewo i poszedłem spać. Długo nie pospałem bo obudził mnie znajomy głos . Otworzyłem leniwie jedno oko i zerknąłem pod drzewo to była Xena. Szczerze spodziewałem się Blue a nie jej. Wstałem i zeskoczyłem
-Co tam chciałaś-ziewnąłem przeciągając się leniwe
-Co taki zaskoczony
-Spodziewałem się Blue ..
-Blue ? ktoś coś ?
-Przestań .. to dziecko jeszcze-mruknąłem nieco pogardliwe
<Xena>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz