Obudziłam się jakoś rano, trochę później od wschodu słońca, które mnie obudziło, gdy pojawiło się na horyzoncie. Wyszłam z jaskini się rozciągając. Najpierw zapolowałam, aby mój żołądek dał mi wreszcie spokój. Po ogólnym ogarnięciu się poszłam do lasu. Szukałam czegoś, z czego bym mogła zrobić te cholerne ozdoby, ale przez pół dnia nic mi nie przyszło do głowy. Aż w końcu zapolowałam na sarnę. Wydarłam z niej skórę i przemyłam w wodzie, aby nie śmierdziała. Z niej miała zamiar zrobić takie duszki, które bym zawiesiła na sznurkach. Drugim pomysłem było wycięcie z kory drzewa jakiś nietoperzy i takich tam nocnych stworków. Potem poszłam na pole dyń. Należało ono do jakiegoś ludzkiego rolnika, ale jednak zatoczyłam trzy dynie do swojej jaskini i je wycięłam.
Potem już nic mi nie przyszło do głowy...
Na razie...
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz