Jaki jest sens życia? Po co rano wstajemy, myjemy się, idziemy do szkoły, 'pracy'? Po co w ogóle wstajemy z łóżka, przecież i tak do niego wrócimy...
Podobno życie to nie jest zgadywanka co odpowiedziała większość tak jak "Familiada" czy "Zgaduj, zgadula". Podobno żyje się na sto procent i trzeba postawić na jedną odpowiedź oraz być pewnym, lub niepewnym, swojej odpowiedzi, swojego wyboru tak jak "Postaw na milion". Ech. Czasem w życiu zdarzają się zaskakujące i niewytłumaczalne przypadki, które można uznać za para nienormalne. Te przypadki to próba charakteru. Życie jest pełne niespodzianek i czasem nasza zapadnia szczęścia, która do tej pory była zasłonięta i trzymała się mocno. Szczęście nie ustępowało aż tu nagle, pufff, i zapadnia się zapada ukazując czarną czeluść. Czeluść, która ziała czarnym nieszczęściem...
~*~
Kolejny nudny dzień. Kolejny dzień przepełniony tymi samymi czynnościami, które robimy codziennie. Kolejny dzień, w którym nic się nie dzieje. Poranne czynności zostają takie same jakie było wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu... Jednak moje myśli zostały zmanipulowane przez jedną rzecz. Chciałbym otrzymać oznajmującą odpowiedź na wcześniej zadane pytanie. Wstałem i przeciągnąłem się. Odwróciłem swój wzrok by patrzeć na nadal śpiącą białą tygrysicę o zielonych oczach. Jej klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, a ogon unosił się i odpadał równomiernie i w takiej samej prędkości co oddech tygrysicy. Szturchnąłem nią lekko, a ona momentalnie otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Również wstała i, pomijając wcześniejsze dialogi, które ze sobą zamieniliśmy, zapytała mnie:
- Pamiętasz to wcześniejsze pytanie, które mi zadałeś? - Ja zawahałem się. Wymownie spojrzałem w sufit i pokiwałem lekko głową. - Mógłbyś je powtórzyć? - zapytała ponownie spoglądając na mnie z dziwnymi iskierkami w oczach.
Po raz kolejny spojrzałem w sufit udając, iż nie dosłyszałem pytania. Jednak Xena przypatrywała mi się wytrwale tak długo, aż w końcu się poddałem.
- Chciałabyś pójść ze mną na... Halloweenową imprezę? - wydukałem robiąc pięciosekundowe przerwy pomiędzy słowami, jakbym chciał dokładnie przemyśleć co chcę powiedzieć oraz starannie dobierając słowa. Uważałem, żeby nie zrobić jakiegoś błędu językowego i żeby brzmiało to w miarę normalnie, jak zwykłe pytające zdanie a nie jak wypowiedzenie kogoś niepełnosprawnego.
- Obawiam się, że jednak... - zwiesiłem łeb i spojrzałem na swoje łapy szykując się na najgorsze co może spotkać w życiu samca. - ... będę mogła z Tobą pójść. - błyskawicznie podniosłem swoją głowę i spojrzałem na Xenę triumfalnie.
- No to... - w pewnym momencie chciałem krzyknąć coś w rodzaju: "Tak?! Ale super, normalnie nie wiesz jak się cieszę!", ale nie chciałem wyjść na zdesperowanego, więc rzekłem tylko coś w rodzaju: - ... super! - dokończyłem zdanie i zacząłem się powoli wycofywać z jaskini. - No to ja pójdę się przygotować, o tak. No to na razie! - wybiegłem z jamy kątem oka widząc roześmianą twarz
Głównym tematem rozmowy mojej sam ze sobą podczas dojścia do mojego "laboratorium" był obmyślony przeze mnie strój szamana (XD). Zrobiłem szatę z jednego ze starożytnych kocy znajdujących się w ciemnym kącie mojej jaskini. (NIestety zdjęcia nieznalazłem :C) Głównym efektem stroju była peleryna: udrapowana na plecach wielka niedźwiedzia skóra z pazurami zwisającymi z ramion. Łeb niedźwiedzia spoczywał na mojej głowie niczym kaptur spowijając złowrogim cieniem moją twarz. Myślałem także, żeby wziąć stary kij, który kiedyś znalazłem, który miał pełnić funkcję laski, ale doszedłem do wniosku, że nie ma po co. I tak bym go prędzej czy później odłożył w kąt.
XD Heheszki. To ta peleryna |
- Cześć Ana, chciałbym poprosić o bilet na imprezę Halloween'ową. - poprosiłem i dostałem od Alfy bilet. Potem jeszcze trochę pogadaliśmy, spytała z kim idę, jaki mam strój i tak dalej, i tak dalej. Potem wróciłem do miejsca gdzie się przebieram i jeszcze raz dopracowałem wszystkie szczegóły. Nie daj Boże by się jakaś plama znalazła.
<Xencia? Co tam u Ciebie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz