~*~
Pustka...
To jedno słowo określało pozycję mojego umysłu, który zagadkowo przestał ze mną współpracować. Nie mogłem znaleźć żadnego słowa, które by pasowało do sytuacji, w której właśnie się znalazłem. Niezręcznej, oczekującej ode mnie odpowiedzi na bardzo osobiste pytania sytuacji, która była przez chwilę przepełniona grobową ciszą i jakoś ani ja, ani Xena, nie kwapiło się by tę ciszę przerwać. W moim umyśle uaktywniły się wszystkie szare komórki i zaczęły pracować na najwyższych obrotach. W jednym momencie zacząłem myśleć o rzeczach, o których wcale nie chciałem, a może uważałem, że nie chce, rozważać. Przypominałem sobie wszelkie słowa, uczucia zawarte w słowach, które mówiłem i właśnie to było takie straszne. Każda moja wypowiedź, która została usłyszana przez kogoś od czasu, kiedy pierwszy raz postawiłem łapę na terenach Stada Tygrysiego Pazura zawierała w sobie nutkę chłodu i jakby się dobrze wsłuchać można było usłyszeć stukające o siebie kostki lodu. Nigdy nie chciałem by tak było.
- Powiedz mi, co Ci się wtedy stało? Upadłeś tak bezwładnie i gwałtownie. Nie chcesz drążyć tego tematu, wiem... Jednak myślałam na początku że stroisz sobie ze mnie żarty. Chciałam wiedzieć, dlaczego wtedy straciłeś przytomność. - z zamyślenia wyrwała mnie wypowiedź tygrysicy. Oparłem swołą głowę o podłoże, czyli o moje łapy, i spojrzałem wymownie w oddal, czyli w las znajdujący się za wyjściem z jaskini. Nie chciałem opowiadać o tej krępującej mnie sytuacji, która mogłaby wywołać salwę śmiechu u mojej towarzyszki. Miałem pewne wyrzuty sumienia, które nękają mnie od czasu, kiedy Xena rozpoczęła rozmowę. Po pierwsze zupełnie mimowolnie pokazałem swój wewnętrzny smutek, który towarzyszył mi od czasu kiedy obudziłem się z tego snu. Po drugie chciałem na kimś wyładować wewnętrzną frustrację, która mnie przepełniała, ale nie chciałem na nikim... żywym. Chciałem sobie wziąć za ofiarę jakiś kamień czy kępkę zielonej trawy.
- Po prostu bół psychiczny nie był to wytrzymania i doszło do pewnego rodzaju zwarcia. Nie mogłem wytrzymać tego napięcia, dlatego straciłem przytomność. - odpowiedziałem kłamiąc w żywe, zielone oczy. - To wszystko. - dodałem Wiedziałem, że tygrysica nie uwierzyła w to kłamstewko, ale nic nie powiedziała. Najwyraźniej zdała sobie powagę z sytuacji. Podeszła do mnie i położyła się metr dalej.
- Jestem zmęczona. To wszystko. - powiedziała jakby na swoje usprawiedliwienie. Nie odpowiedziałem. Nadal myślałem o Arsinoe... Jednak postanowiłem zrobić coś nieoczekiwanego. Coś co może w końcu zatrze dawne rany i rzuci mnie w wir nowego życia.
- Xena, chciałabyś pójść ze mną na... imprezę Halloweenową? - spytałem nieoczekiwanie i spojrzałem na tygrysicę.
<Xencia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz