czwartek, 6 października 2016

Od Xeny CD Noah'a

No nie powiem na początku nie wiedziałam o co kaman. Ludzie byli tak przerażeni że myślałam że popuszczę ze śmiechu, jednak ja sama patrzyłam na jego popisy ze zdziwieniem w oczach. Numer z ,,duszeniem'' nawet nam wyszedł tylko szczerze wolałabym by samiec był ofiarą i bym ja go dusiła. Jednak może nie przystoi, śmiałam się w duchu z tego całego teatrzyku jednak nie mogłam przestać udawać że się bronię. Kiedy kazano nas rozdzielić poczułam że czas zadziałać, Noah pokazywał im że mają się czego obawiać...oni drżeli ze strachu sama nie wiem przed czym...w końcu samiec wcale nie był taki straszny. Ta cała akcja rozgrywała się dość szybko, kiedy wyszłam miałam już plan , jednak kiedy zobaczyłam samca który nie jest na siłach i zabitego człowieka ryknęłam ze złości.
-Myślałam że mamy to załatwić pokojowo.
Mruknęłam na szepty samca. Stałam w miejscu nie słuchając jego ględzenia. On na to zirytowany podbiegł do mnie i warknął:
-Co Ty robisz, ruszaj się.
Ja jednak sprytnie odwróciłam się i wyskoczyłam przez okno...co prawda było bardzo wysoko. Jednak wiedziałam i byłam pewna siebie, wierzyłam że Star tutaj jest. Ona jest zawsze tam gdzie jej potrzebuje. Oczywiście że śledziła nas w drodze...jednak bałam się że Nas zgubi. Nie myliłam się, bez problemu wylądowałam na cztery łapy na grzbiecie mojej smoczycy. Usłyszałam tylko krzyk samca:
-Nie! Xena!
~Star, podleć bliżej musimy po niego wrócić.
Ona kiwnęła łbem i podleciała bliżej wieżowca.
-Ej, ruszaj się! Jestem tutaj!
Krzyknęłam do niego, spojrzał na mnie i westchnął dziwnie ciężko. Pewnie myślał że zwariowałam i rzuciłam się w otchłań. Jednak nie miałam takiego planu. Nagle pojawili się ludzie którzy celowali w samca, przypomniałam sobie że jest już ranny i nie może walczyć już w takim stanie. Więc ryknęłam:
-Skacz!
On bez zastanowienia zamknął oczy i skoczył. Jednak za lekko się odbił i nie doskoczył do Nas.
-Nie...
Zacisnęłam powieki.
~Xena, spokojnie..złapałam go w szpony.
Ta wiadomość mnie ucieszyła. Spojrzałam ostrożnie w duł, rzeczywiście był tam cały i ...z kulą w grzbiecie.
-Trzymaj się tam!
Krzyknęłam i poprosiłam Star by odstawiła Nas przy jakimś lesie. Był on niedaleko w 5 minut znaleźliśmy się na lądzie, zeskoczyłam ze smoczycy biegnąc do tygrysa. Po czym od razu zapytałam:
-Jak się czujesz?!
On uśmiechnął się jakby i mruknął:
-Bywało gorzej...Jestem ciekawy ...skąd miałaś pewność że nie umrzesz skacząc z takiej wysokości?
Jego pytanie z lekka mnie zaskoczyło, usiadłam i mruknęłam:
-A co? Czyżbyś się o mnie martwił?
Samiec odwrócił łeb, po czym wydawał się być z lekka zmieszany. Jednak po chwili zapytał:
-A kiedy ja skoczyłem? Wtedy czasem nie martwiłaś się o mnie?
Ja również na chwilę obróciłam łeb i zaśmiałam się cicho. A to chytrus jeden, może i tutaj mnie ma.
-Mniejsza o to, może zostawmy to dla siebie?
Zapytałam z uśmiechem.

<Noah? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz