poniedziałek, 31 października 2016

Od Kayuna CD Dakoty - Halloween cz.4

- C-co? - zdołałem z siebie wykrztusić tylko tyle.
- Tak, Kay. Będziemy mieć dzieci.
Wszystko mi wirowało przed oczami. To... to wszystko działo się tak szybko.
- Czy... czy to znaczy, że ty jesteś...? Nie, niemo... niemożliwe - wydukałem zszokowany.
- Jestem w ciąży - potwierdziła Dakota nie owijając w bawełnę - powiedziała mi to wprost. Sam nie byłem pewny swoich uczuć w tym momencie. Szok, radość, zdziwienie, entuzjazm, stres, obawa - te wszystkie uczucia walczyły we mnie. Nie potrafiłem wydusić z siebie już ani słowa więcej. Dakę widocznie to zaniepokoiło. Porwałem moją partnerkę do tańca i z uśmiechem na pysku ucałowałem ją w czubek łba. Tańczyliśmy tak razem przez jakiś czas w milczeniu, niezależni wcale od mocnej muzyki która właśnie leciała z głośników. Tańczyliśmy na uboczu spokojny, powolny taniec. Nie potrafiłem wymazać uśmiechu ze swojego pyska. I też nie zamierzałem go powstrzymywać.
- To taka przyjemna chwila... - mruknąłem do ucha Dakoty i zamknąłem z rozkoszą oczy. Miałem wrażenie, iż ten moment był dla mnie tak wspaniały, że nic już nie mogłoby przerwać naszego wspólnego tańca, który mógłby trwać w nieskończoność. Czułem, że w każdej chwili mógłbym się rozpłynąć w tym tańcu, rozpłynąć w tej cudownej chwili. Przez całe moje życie nauczyłem się jednego - że szczęście nie może trwać w nieskończoność. Ale w tym momencie czułem się tak, jakby to cudowne uczucie beztroski i szczęścia nigdy nie zamierzało mnie opuścić...
***
Nadszedł czas, by postraszyć nieco ludzi w okolicy. Podobno ostatniej nocy pewna grupa tego właśnie gatunku podróżników postawiła swój obóz gdzieś niedaleko, więc tygrysy z naszego stada postanowiły nieco ich postraszyć. Oby nie byli w posiadaniu broni, bo będzie trzeba wtedy improwizować...
Wszyscy już zbierali się w hałasie przy wyjściu z terenów imprezy, gdzie stały Anaksunamun oraz Xena. Reszta wyznaczonej ekipy do organizacji imprezy jeszcze nie sprzątała, ponieważ po straszeniu ludzi mieliśmy wrócić w to miejsce i kontynuować imprezę.
Ja oraz Dakota wyszliśmy bokiem, omijając łukiem gwarne zgromadzenie. Po drodze do obozu rozmawialiśmy ze sobą. Ana kazała każdemu iść ze swoją parą, ale zgodziła się także na to by zabrać kogoś jeszcze ze sobą. Ja szłem tylko ze swoją partnerką.

<Daka? Tak, ja też kocham niespodzianki, nie jesteś jedyna XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz