piątek, 30 września 2016

Od Weeda CD Xeny

Jak zwykle kolejny dzień poszukiwać. Było mi tak wygodnie, że nie chętnie się podniosłem z posłania. Byłem zmęczony. Widziałem wszystko pół okiem dlatego nic interesującego nie postrzegłem. Chcąc się obudzić poszedłem nad rzeczkę i tam trochę popływałem i ponurkiwałem, a przy okazji złowiłem kilka jakiś tam ryb. Jednak nie miałem ochoty zbytnio ich jeść jednak coś trzeba było przekąsić. Kiedy już miałem się do tego zabrać zawiał silny wiatr i do mych nozdrzy przyniósł znajomą woń. Xena dalej była w okolicy i chyba nawet ją widziałem... Ale nie dałem po sobie tego poznać. Zjadłem te ryby i dumnie poszedłem w swoją stronę. Widziałem dużo tygrysów, którzy dziwnie mi się przyglądali. No co? Nigdy nie widzieli niebieskiego tygrysa? Był bardzo ciepły dzień. Dlatego znaczna część tygrysów odpoczywała chłodząc się w krystalicznie czystych wodach...a przynajmniej wyglądały na krystalicznie czyste. Rozejrzałem się po tygrysach. Nigdzie nie było Abigail. Xeny też nie widziałem ale czułem jej obecność. I tak chodziłem tu i tam szukając siostry. Jednak ten dzień okazał się nadaremny. Postanowiłem wrócić pod swoje drzewo. I tam pod łapami coś wyczułem. Była to paczka. Jednak było już zbyt ciemno aby przeczytać albo chociaż zobaczyć rysunek z foli. Nie tracąc czasu pazurami rozerwałem paczkę na pół. Wyleciały z niej małe psie ciasteczka. Ale kto w ogóle mógłby wiedzieć, że je jadam? Rozejrzałem się. W ciemnościach dojrzałem znajome mi już zielone oczy.
-Dzięki!-krzyknąłem w tamtą stronę. Mała przekąska przed snem mi nie zaszkodzi.
"Kolejny dzień"
Minęła kolejna noc. Miałem piękny sen. Nie pytajcie tylko jaki bo nie uwierzycie albo się załamiecie XD. W każdym razie był dla mnie piękny. Wstałem i udałem się gdzie mnie oczy poniosą. Dopóki nie powstrzymała mnie Xena, która znalazła się centralnie nade mną tak nagle! Wisiała jak nietoperz. To dziwne ale prawdziwe.
-Kogo ty tak naprawdę szukasz?-spytała.
-Swej siostry.
-A może tak trochę jaśniej?
-Ma na imię Abigail...
Wtedy złamała się gałąź i tygrysica spadła pladkaczem na ziemię. Teraz jestem pewny teorii, że kotom jest lepiej jak spadną z 9 piętra niż 3... Xena zturlała się na mnie i razem ze mną zjechała z pagórka. Po chwili nie tylko ona ale też ja leżałem plackiem na ziemi. Tyle, że to ona leżała na mnie i to na moim brzuchu. Ale dziwnie się złożyło. Wylądowaliśmy pod czyimiś łapami. Popatrzyłem w górę i nie uwierzycie kogo spotkałem. Abigail! I jakiegoś innego, białego tygrysa.
-Widzę, że już się świetnie zaprzyjaźniłeś z Xeną...-usłyszałem z jej słów.

<Xena-ale wpadka>

Odchodzi!


Imię: Kahazan 
Data dołączenia: 25.09.2016
Data odejścia: 30.09.2016
Powód: Decyzja właściciela 

Żegnamy go z żalem i mamy nadzieję, że kiedyś do nas wróci.

Od Kyoshiro CD Noaha

Miałem głęboko gdzieś gadanie alfy. Patrzyłem wrogo na drugiego tygrysa, który również nie miał zamiaru być przyjazny. -I żeby między wami nie było już żadnych bójek...-zakończyła swe gadanie alfa.
My tymczasem rzuciliśmy sobie ostatnie wrogie spojrzenia i każdy poszedł w swoją stronę. Bójka skończona a ja dalej byłem głodny. Musiałem skusić się na pstrągi w rzece. Miałem nadzieję, że nie prędko się ponownie zobaczę z tygrysem. Ale chyba się przeliczyłem. Już następnego dnia nasze pyski znów się spotkały. Tym razem jednak nie doszło do bójki. Zresztą nie mogło by dojść bo alfa kręciła się w pobliżu. Co nie znaczy, że do następnej bójki nie doszło. Nie o tej porze. Aby być w formie wspinałem się na strome górki. Nie raz, nie dwa ześlizgnąłem się. Ale na każdą dałem radę. Wchodziłem po takich, że jeden nieostrożny ruch i byłbym martwy. Ale ja lubię ryzyko i wyzwania. "Bez ryzyka nie ma zabawy" co nie? Niestety, kiedy wapinałem się na ostatnią coś normalnie mnie pociągło w dół. Nawet nie zdążyłem się zorientować kiedy mój pysk był na ziemi...

<Noah- 0 w głowie>

środa, 28 września 2016

Od Kayuna CD Dakoty

- To znów ty?! - ryknął brat Dakoty, w dwóch susach przebiegając dzielący nas dystans. Będąc tuż na przeciwko mnie zamachnął się łapą, na co ja odruchowo się uchyliłem, unikając tym samym ciosu. Bruno po nieudanym ataku zadarł pysk do góry i patrzył się na mnie z góry tak, jakby oczyma mówił: ,,To było specjalnie". Przystawiłem wewnętrzną stronę swojej łapy do klatki piersiowej tygrysa i odsunąłem go na pewną odległość.
- Tak, znowu ja, a kto inny? - zapytałem patrząc skrzywiony na samca z ukosa. Jego agresja w stosunku do mnie zaczynała mi mocno działać na nerwy. Kątem oka widziałem, jak przyglądająca nam się z napięciem Dakota przygryzała wargę. Martwiła się, że Bruno mi coś zrobi? Pff, gdybym był na jej miejscu zamiast się zamartwiać poleciałbym po popcorn.
Mojej uwadze nie umknęło, iż Bruno powstrzymywał swoje nerwy jak najbardziej potrafił, aby mnie nie zaatakować w obecności swej siostry. I wiedząc, że długo już tak nie wytrzyma szczerze wolałem go nie prowokować.
- W każdym razie chciałem ci oświadczyć, że ja i Dakota jesteśmy parą. - powiedziałem, starając się, by nie zabrzmiało to jakoś złośliwie. Jednak mimo moich starań Bruno najwidoczniej odebrał to w negatywny sposób.
Tygrys przez dłuższą chwilę otwierał i zamykał pysk, jakby chcąc coś powiedzieć, ale nie mógł z siebie wydusić ani słowa. Patrzył przy tym raz na mnie, a raz na Dakotę. W końcu ze świstem nabrał powietrza do płuc i wypalił:
- Wy sobie jaja robicie, nie?
- Bruno... - zaczęła tygrysica, ale w słowo wszedł jej Bruno.
- To nie jest śmieszne! - fuknął urażony i odwrócił się demonstracyjnie na pięcie.
- Bruno, ja nie żartuję! - wykrzyknęła zdenerwowana zachowaniem brata Dakota. Ten już w biegu zawołał przez ramię:
- Nienawidzę takich żartów, siostro! Zobaczysz, wszystko powiem matce! Powiem, że się ze mnie nabijacie! - wywrzeszczał i zniknął nam z pola widzenia. Zaniepokojona Daka chciała coś powiedzieć, ale przerwałem jej machnięciem łapą. Zrobiłem to tak, jakbym odganiał muchę.
- Niech sobie mówi, co chce. Nam to w żaden sposób nie zaszkodzi. - powiedziałem patrząc w tamtą stronę, gdzie zniknął Bruno.

<Daka?>

Od Xeny CD Noah'a

Piękny dzień zepsuty przez takiego jednego samca. Ehh, w głowach im się chyba już poprzewracało. Skąd ludzie na naszych terenach, to jest jak dla mnie niemożliwe. To jest w końcu jakieś rozwiązanie , może to tylko jeden z tych dziwnych koszmarów?! Tak, pewnie tak. Nie no...nie będę robiła sobie głupiej nadziej bo się jeszcze rozczaruje potem. Czas spojrzeć na jasne strony tej sytuacji...tylko że ich nie ma! Pomyśleć że jeszcze niedawno czułam się wręcz znakomicie nurkując w wodospadzie a teraz siedzę w klatce z nieznanym mi prawie wcale samcem który ciągle narzeka i zgania winę na mnie. Tylko że...nie musiał krzyczeć bym uciekała bo w końcu jakby chciał uciekł by sam . Choć z moich obliczeń mieliśmy marne szanse na ucieczkę , tylko zdziwił mnie fakt że zamiast atakować kazał mi uciekać. Dlaczego nie skoczyć na człowieka i uciekać...tylko od razu podkulać ogon jak małe kotki. Nigdy chyba tak się nie wygłupiłam...jak dziś. Przestało mi się to podobać i warknęłam:
-Po pierwsze to zawsze zgania się winę na małpę...widzisz tutaj jakąś bo ja nie będę wymieniać po imieniu . Po za tym...aktualnie nie mam pojęcia jak się stąd wydostać. Chciałabym ...
Moją wypowiedz jednak przerwało gwałtowne zatrzymanie się wozu. Z lekka przewaliliśmy się do przodu, mruknęłam niezadowolona spoglądając przez pewną lukę po czym szepnęłam do tygrysa:
-Siedz teraz cicho.
Z auta wyszedł pewien otyły facet i zaczął oglądać przyczepę, nagle cmoknął i wrzasnął:
-Szefie, mamy flaka.
Pamiętam to słowo, ma ono kilka znaczeń. Ja jednak flakami się nie interesowałam...bo były związane z mięsem itp. Kiedyś ojciec mojej Pani złapał takiego ,,flaka'' , opóźnił się wtedy Nasz wyjazd do Londynu. No właśnie, opóźnił.
-Dobra mądralo, masz czas na przemyślenia...nie będą ruszać bez koła.
Fuknęłam na niego bo siedział za cicho. On na to:
-Ty Nas w to wpakowałaś, to Ty Nas stąd wyciągniesz.
Mruknął tylko wielce obrażony. Ja na to zaczęłam się śmiać i z uśmiechem od ucha do ucha oznajmiłam:
-Wiesz...ja jednak nie mam chęci aktualnie się stąd wydostawać. Wolę poczekać ...aż gdzieś mnie zawiozą.
On walnął się w czoło łapą na co ja wybuchnęłam śmiechem. Nagle usłyszałam :
-Mamy samca i samice prawda? Dobrze sprawdzaliście, bo oni nie będą zadowoleni jeśli nie będzie parki.
Powiedział jakiś inteligentny i dość piskliwy głos, który raczej w pewnym stopniu dowodził tą banda debili.
-Raczej dwa samce nie spędzałyby razem czasu, samica ma zielone oczy i jest ikoną tygrysiego piękna szefie a tygrys jest dość silny więc nie było problemów z odróżnieniem.
Ten co tak niby Nas chwalił podszedł do klatki a ja ryknęłam głośno. Tłusty facet przewrócił się ze strachu i zgubił klucze. Nie mogłam przestać się śmiać ale też byłam zdenerwowana. Mówił na mnie ikona tygrysiego piękna, od takiego kogoś słyszeć takie coś to...zmaza na honorze. Ponieważ mogą przerobić nas na futra dla jakiejś Cruelli Demon lub dywany ozdobne. Byłoby to okropne...jednak nie miałam pojęcia co jeszcze mięli na myśli Ci chorzy ludzie dopóki nie usłyszałam:
-Miejmy nadzieje że się dogadają i rozmnożą się dość szybko.
Prawie straciłam śniadanie, obiad...i deser. Na szczęście spojrzałam na samca i przełknęłam to wszystko.
-Oni sobie robią jaja prawda, czy mają takie chore pomysły na serio?
Zapytałam z nadzieją w głosie iż nie jest to prawdą..

<Noah?>

Od Shiry CD Kayuna

Spacerując zobaczyłam samochód najprawdopodobniej ludzie w nim byli. Schowałam się w krzakach po czym nie wychodziłam stamtąd dobre kilka minut. Przed oczami stanęły mi obrazy z przeszłości wychyliłam się i poczułam ukłucie,potem pamiętam ze kręciło mi się w głowie i upadłam.
Gdy się obudziłam miałam coś dziwnego na szyi i byłam w zupełnie innym miejscu czułam obecność ktoś mi się bacznie przyglądał
-Wyjdź !
Tygrys wyłonił się i patrzył na szyję
-Ktoś tu miał spotkanie z człowiekiem .. i dostał obrożę z nadajnikiem ..
-O Nieee...-szepnęłam mój koszmar się spełnił ..
-Pomożesz mi się tego pozbyć ?
-Nie wiem czy się da ...-mruknął
-Jestem Shira a ty ?
-Kayun
Tygrys podszedł i usiłował to ze mnie zdjąć .. niestety nie udało się to nam
-Chyba tylko zniszczyłem nadajniki
-O tyle dobrze ..

<Kayun>

Sojusz

Przyjmujemy sojusz ze Stadem Białego Kruka

wtorek, 27 września 2016

Od Noah'a CD Xeny

Otworzyłem oczy po czym,zakręciło mi się w głowie, ledwo utrzymałem się na gałęzi. Po chwili zawroty ustały zeskoczyłem z drzewa na cztery łapy. Był wieczór zero zleceń. Leniwie przeciągnąłem się i rozprostowałem kości ziewnąłem i poczułem pragnienie.Nie miałem na tych terenach jakiejś orientacji wielkiej ale pamiętałem jak dostać się do Wodospadu. Z resztą wystarczy nasłuchiwać i niemal zaraz słyszy się jego szum.. Nie spieszyło mi się więc szedłem spokojnie. Po dotarciu rozejrzałem się i wszedłem do wody ugasiłem pragnienie i podpłynąłem do spadających strumieni wody uderzała we mnie z ogromną siłą ale był to idealny masach dla obolałego grzbietu.Zanurkowałem i cieszyłem się wodą,nie przejąłem się tym,ze jest zimna a jak wyjdę to chłodny wiatr na pewno mnie otuli. Zanurkowałem ponownie i poczułem jak ktoś się ze mną zderza. Moje niezadowolenie z tego powodu było ogromne wypłynąłem na powierzchnie a zaledwie chwilę po mnie kilka centymetrów od pyska pojawił się pysk tygrysicy która najwidoczniej wpadła na ten sam pomysł co ja. Wziąłem głęboki wdech i usłyszałem słowa tygrysicy
-Coś ty za jeden ?
-To samo mogę zadać tobie ..
-No tak Xena jestem a ty ze stada prawda ?
-Tak .. Noah
-Nie widziałam Cię a już długo tu przynależę
-No cóż nie pokazuję się za dnia
Wyszliśmy z wody otrzepując się,nagle do moich uszu doszedł szelest wzrok spojrzał na krzaki a po chwilę już stałem przed nią gotowy do ataku na napastnika. Widziałem lufę strzelby zaskoczona samica ustała lekko obok mnie i patrzyła w ten sam punkt co ja.
-Uciekaj ..-szepnąłem
-Co ?
-Uciekaj
Miała zbyt wolną reakcje rozległ się huk ruszyła a ja za nią po czułem ukłucie w łopatce kolejny huk .. wiem ze zrobiłem się senny i upadłem.
Otworzyłem oczy byłem w klatce a obok mnie była jak jej tam Xena otworzyła oczy ,,
-Gdzie ja jestem ?
-W klatce
-Co!!
-Nie wiem dokąd nas zabierają .. gdybyś szybciej uciekła nie było by nas tutaj
-Nie zrzucaj winy na mnie
-A na kogo .. z resztą nie ważne lepiej pomyśl jak się uwolnić

<Xena>

Od Xeny CD Weeda

Zacznijmy od tego że kiedy wspomniał o swojej siostrze to aż nad głową zapaliła mi się mała dość żaróweczka, z uśmiechem chciałam już coś powiedzieć jednak spoglądając na jego minę tylko otworzyłam paszczę i od razu ją zamknęłam. Tygrys wstał obojętnie i pobiegł gdzieś, nie czytam w myślach więc nie wiem gdzie dokładnie odbiegł . Jednak jak to ja nie chciałam tak łatwo poddać się w taj sprawie i wzięłam to w moje łapy. Mam stanowisko szpiega więc z łatwością śledziłam samca w dość dużej odległości, czasami złamałam gałąź dla niepoznaki jakby tylko sobie za nim podążała. Jednak ja czekałam na coś więcej, gdzie się zatrzyma i co zrobi. W końcu nie jest w stadzie a łazi sobie po Naszych terenach, to mnie z lekka zdenerwowało. Wiedziałam że czuje moją obecność, jednak olewał mnie i moje pokazy szpiegowskie. Co prawda tego faceta trudno byłoby zgubić, więc nie zgubiłam go. Kiedy nadszedł wieczór samiec był dość zmęczony i położył się pod bardzo rozłożystym i sporym drzewem, już kilka jego liści spoczywało na przesadnie zielonej trawie. Ja natomiast weszłam sprytnie na jedno z drzew położone blisko i obserwowałam go bacznie. Kiedy tygrys zaczął się rozglądać nie dostrzegł mnie , za to kocham te brzozy. Kiedy samiec zasnął z uśmieszkiem zaczęłam złazić z drzewa , kierując się na to rozłożyste pod którym spał samiec. Cichutko przekradłam się i zwinnie skoczyłam na nie, było bardzo wygodne jak na drzewo. Nagle jednak usłyszałam:
~Xena~
Była to moja wierna smoczyca, Star...spoglądając w niebo dostrzegłam ją dopiero po jakimś czasie.
~Cicho , bo go obudzisz.~
Nie ma to jak ,,telepatia'' ze swoim towarzyszem . Tak moja smoczyca potrafi czytać w myślach, przekazując swoje mnie. Mniejsza o to, powoli i uważnie ześliznęłam się z drzewa i pobiegłam w krzaki. Wtedy Star cicho wylądowała z przekazem:
~Armor Cię potrzebuje, prosi byście natychmiast spotkali się nad wodospadem.~
Kiwając głową zaczęłam biec w stronę wodospadu. Tam zauważyłam dziwną postać...Był to chyba Diuk, brat przyjaciela King'a. Co może dziwić Diuk był psem rasowym, dokładniej chyba Dalmatyńczykiem. Kto powiedział że każdy przyjaciel tygrysa musi być tygrysem, albo każdy przyjaciel Armor King'a to tygrys. Ma ich wielu bo szwendał się wszędzie i chyba nadal to robi. Będąc blisko usłyszałam:
-No Xena, nareszcie.
Przekręciłam oczyma podbiegając do brata. Diuk uśmiechnął się na mój widok i jakby się ukłonił mówiąc dość dumnie:
-Cześć.
Ja natomiast zaśmiałam się cichutko zakrywając pysk łapą i odpowiedziałam:
-No cześć.
Dopiero teraz dowiedziałam się o co chodzi, Armor King chce iść na małe zakupy z kolegą. Tak to może dziwić ale miałam złożyć małe zamówienie. Nie ma to jak wypad na wieś lub na miasto, nie martwcie się mój brat nie pokazuje się ludziom...Armor planuje Diuk wykonuje...a co do polowań działają razem albo robi to King. Będą w kilku sklepach, mięsny na pierwszym miejscu, zoologiczny bo Diuk nie może wytrzymać bez ciasteczek w kształcie kostek co może dziwić, bo jest z natury twardzielem. Jednak może być tak że mało go znam, pewnie wstąpią też po ryż i kaszę dla mnie. Złoże małe zamówienie z super marketu. Może wszystko im się uda. Poprosiłam o chrupki dla psów...dla Weeda, podłoże je mu rano. O kaszę i granaty- w sensie takie owoce które kocham. Do super marketu jeszcze zdążą bo nie jest aż tak późno. Jednak wrócą dopiero nad ranem...Podziękowałam i poprosiłam Armor King'a by na siebie uważał. Bo w końcu to nie jest wcale takie bezpieczne...raczej bardzo ryzykowne. Ale mój brat tak samo jak ja kocha ryzyko. Kiedy odbiegli, siedziałam chwilę w tym samym miejscu i nuciłam coś, jeszcze nie wzięło mnie na śpiewanie. Za jakiś czas wróciłam do Weeda i rozłożystego drzewa, wspinając się na nie zauważyłam parę wiewiórek w dziupli które słodko spały. Szybko dość udało mi się zasnąć...z nadzieją że wstanę pierwsza.
*Wczesnym rankiem*
Jak chciałam tak się stało, obudziłam się bardzo wcześniej, na liściach drzew była jeszcze rosa , więc trawa musiałaby być jeszcze całkiem mokra. Słońca jeszcze nie było widać jednak z lekka się przejaśniało. Spojrzałam pod drzewo wychylając się ...niestety tam samca nie było. Warknęłam zła na siebie, ale wtedy usłyszałam jakby mruczenie , no tak spał z drugiej strony drzewa. Jak mogłam się pomylić?
Zeszłam po jednej z gałęzi a później zeskoczyłam jak to przystało na damę z gracją. Poczułam wilgoć pod łapkami, jednak nie stojąc dużej w miejscu pobiegłam do jaskini Armor King'a. Brata nie było, ani prowiantu, nie mówiąc już o Diuku. Z resztą oni spotykają się zawsze na granicy stada, nie chcą robić problemów i siać paniki. Poczekałam na nich chwilę w jaskini no i na szczęście przybyli, a raczej przybył mój brat. Od razu przywitał się ze mną z uśmiechem , podał moje zamówienie . Przyniósł sporawą paczkę psich chrupek o smaku drobiu , wołowiny, wątróbki i jagnięciny. Muszę przyznać że nawet zapach był do zniesienia. Postanowiłam że kaszę i granaty zostawię na razie u King'a . Jednak przed tym podiadłam winogron który przyniósł, tak w ramach śniadania dość wczesnego. On zachwycał się kabanosami i wędzonym kośćmi . Nie wspominając o zapasach mięsa za kamieniem. Aż mi się niedobrze robi na widok tego wszystkiego, dziękując pożegnałam brata i z paczkami chrupek udałam się do Weeda. Tygrys na szczęście nadal spał , niedaleko niego położyłam sporawy liść a na nim cztery paczki chrupek. Z uśmiechem i podskokiem westchnęłam wchodząc na drzewo, tym razem troszkę niżej. Czekając aż samiec się obudzi co chwilę zerkałam w duł. Byłam bardzo ciekawa jego reakcji ...

<Weed? Jak Ci smakują psie chrupki?>

poniedziałek, 26 września 2016

Profil tygrysicy - Everest


Imię: Everest
Pseudonim: Ever
Wiek: 6 lat
Płeć: samica-tygrysic
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Medyczka, tropicielka.
Głos: Uzupełnić!
Cechy charakteru: Everest to tygrysica o dobrym sercu. Jest przyjacielska i ufna. Lubi wybryki. Uwielbia jeść.
Cechy fizyczne: Bardzo wytrzymała. Odporna na zimno. W miarę swoich możliwości szybka. Wspinaczka to dla niej pestka. W końcu ma na imię Everest!
Boi się: Chciała by zamknąć oczy w górach. Boi sie, że życzenie się to nie spełni...
Znak szczególny: Everest jest... fioletowa!
Partner: Bardzo by chciała partnera.
Rodzice: Patrz Abigail!
Inna rodzina: -
Potomstwo: Czy poszczęści jej sie i da rade wychować małe tygryski? 
Historia: Co tu dużo opowiadać? Zna góry jak własne łapy, przeszła je wzdłuż i wszeż...
Złote tygrysy: 100.000 ZT
Data dołączenia: 26.09.2016
Właściciel/ka: Wolf's rainka

Od Kahzana CD Shiry

Ruszyłem więc w dalszą drogę do stada z Shirą. Niestety nie zaszliśmy daleko po zapadł zmrok. Szybko znaleźliśmy więc byle jaką jaskinię i wcisnęliśmy się do środka. Rano z ulgą opuściliśmy nasze prowizoryczne mieszkanko i ruszyliśmy w dalszą drogę przy okazji polując na dwie sarny. Po pysznym posiłku znowu ruszyliśmy i zrobiła się monotonnie.
- Daleko jeszcze? - nagle spytała Shira.
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Ale myślę,że chyba tak - nagle usłyszeliśmy jakiś ryk. Tak jakby....
- Samochód terenowy! - krzyknąłem zaniepokojony - Ludzie! Kryjmy się! - wbiegliśmy w jakiś gąszcz i schowaliśmy się za kamieniami. Ryk nasilał się i faktycznie za zakrętu wyjechał wielki ciemno zielony samochód terenowy. Auto po chwili jednak zniknęło nam z oczu,a ryk ucichł. Odczekaliśmy jeszcze chwilę,a potem wyszliśmy z kryjówki i odetchnęliśmy z ulga.
- Mało brakowało - przyznałem - Nie ryzykujmy. Ci ludzie mogli się tam zatrzymać. Chodź zostaniemy tu do jutra dla pewności.

<Shira?>

niedziela, 25 września 2016

Od Shiry CD Kahzana

Uciekałam przed sam nie wiem czym,to bardziej zabawa ze swoim cieniem niż ucieczka. Poczułam wolność jakiej dawno nie miałam i zachowywałam się jak mały kotek pomimo ze już jestem duża. Zobaczyłam małpę która wyglądała smakowicie wspięłam się na drzewo i schwytałam ja po czym zjadłam. Chwila drzemki to nie grzech zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia morfeusza. Gdy się obudziłam zeskoczyłam z drzewa i ruszyłam w poszukiwaniu wody strasznie mnie suszyło. Znalazłam strumyk i ugasiłam pragnienie do moich nozdrzy dobiegł zapach innego tygrysa. Od razu podniosłam głowę rozejrzałam się i dostrzegłam obcego samca.
Przyglądał się mi bacznie a ja jemu dzielił nas strumyk,jeden sus samca i już był na przeciwko mnie. Chciałam zrobić krok w tył ale jednak wyprostowałam się i zilustrowałam go bacznie.
-Coś ty za jedna ?
-A czemu Cie to interesuje ?
-Jesteś ze stada ?
-Jakiego stada ?
-Poszukuje Stada Tygrysiego Pazura podobno gdzieś tu jest
-Nic mi nie wiadomo, ale stado brzmi świetnie
-Suuper ..-mruknął sarkastycznie
-Mogę pomóc Ci szukać bezie raźniej ..-dodałam
-A jak Cię zwą ?
-Shira
-Kahzan .. to choć ..
Ruszyłam wraz z samcem w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi ..

<Kahzan>

Profil tygrysicy - Shira


Imię: Shira 
Pseudonim: Moon/Sybir/Ira
Wiek: 6 lat
Płeć: Samica
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Wojowniczka 
Cechy charakteru: Shira ma specyficzny sposób bycia. Jest bardzo cwana a czasem za cwana,potrafi manipulować innymi w taki sposób,że nie są oni tego świadomi. Shira nie daje poznać po sobie swoich słabości,rozmowa z nią jest bardzo Ciekawa wydaje się,że mówi wszystko wprost ale zawsze kryje się za tym jakiś głębszy sens. Wyniosła i pewna siebie ale nie do takiego stopnia aby to komuś przeszkadzało. Ciężko jej przyjąć krytykę, przyzwyczajona do tego jak bardzo jest wspaniała. Nie ufa nikomu i prędko nie nazwie Cię swoim druhem a co dopiero przyjacielem. Lubi być w centrum uwagi kiedy to wszystkie oczy są na nią zwrócone. Czasem za dużo myśli i w większości widzi pułapkę albo podstęp. Jednak są sytuacje gdzie dziwny impuls bierze górę i bez zastanowienia potrafi nawet nieprzyjaciela osłonić swoim ciałem. Jest odważna aż za bardzo odważna,lubi ryzyko i zawsze pcha się tam gdzie jest najciężej i najniebezpieczniej. Poznała smak krwi i ma czasem momenty kiedy chce więcej. Na co dzień potrafi zachowywać się jak niewinna słodka i beztroska a wręcz urocza tygrysica. Inne samice jej nie przeszkadzają potrafi opiekować się młodszymi dzikimi kotami i nie patrzy na rasę.
Cechy fizyczne: Szybka zwinna i wytrzymała 
Boi się: Boi się ludzi 
Znaki szczególne: Popatrz na ten kolor sierści i na te oczy .. oraz kilka blizn na ciele a jedna przypomina kształt serca 
Partner: Chciałaby posmakować miłości 
Rodzice: Nie zna 
Inna rodzina: -
Potomstwo: -
Inne zdjęcia:
Historia: Shira urodziła się w niewoli,nie jest pewna czy ma miała rodzeństwo bo od razu byłą oddzielona od matki. Miała być tygrysem w cyrku ale pojazd miał wypadek i tygrysica wyleciała z klatki do rowu. Została znaleziona i zabrana do zoo. Potem zabrano ją do jakiegoś parku narodowego i tam nauczyła się samodzielnie polować następnie zwrócono jej wolność i trafiła tutaj. 
Złote tygrysy: 100.000 ZT
Data dołączenia: 25.09.2016
Właściciel/ka: Syßir

Armentum

Jak widzieliście zgłosiłam nas do Armentum, mówiłam już o tym w innym poście. Prosiłabym, aby każdy choć raz dziennie wcisnął ten baner i abyśmy byli na wyższym miejscu!

~Alfa Anaksunamun

Profil tygrysa - Kahzan


Imię: Kahzan
Pseudonim: Kaz lub Zan jak kto woli
Wiek: 5 lat
Płeć: Samiec
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Strażnik nocny
Głos: Uzupełnić!
Cechy charakteru: Kahzan jest tygrysem otwartym na nowe znajomości. Mimo tego czasami lubi pobyć sam. Często buja w obłokach przez co nie słucha tego co mówią do niego inni. Jest uparty i śmiało można go nazwać pasiastym osłem. W razie potrzeby pomoże i doradzi. Potrafi być wiernym przyjacielem na dobre i na złe. Miewa swoje gorsze dni i wtedy robi się nie znośny. Uwielbia spanie. Ma dobre i miękkie serce ale nie da się wadzić za nos. Jest ufny ale nowe osoby traktuje z należytym dystansem. 
Cechy fizyczne: Kahzan jest bardzo szybki. Siłę też ma niezłą czakolwiek gorszą. Nie jest dobrym wspinaczem. Chodź na coś niższego wskoczy bez problemu z innymi trudniejszymi elementami miewa problemy.
Boi się: Boi się burzy i piorunów oraz pająków
Znak/i szczególny/e: Nic takiego nie posiada
Partnerka: Nie ma chodź nie zaprzecza,że kiedyś wybierze wybrankę swojego serca
Rodzice: Kehan i Kasha (zpoza stada)
Inna rodzina: Bracia - Toren i Niro oraz siostry - Oksha i Leia
Potomstwo: Brak
Inne zdjęcia: Brak 
Historia: Urodził się w niewoli w Zoo. Mieszkało mu się tam całkiem dobrze bo zawsze miał gotowe jedzenie,rodzeństwo do towarzystwa i całkiem spory teren ale mimo wszystko czuł się czasami źle. W wieku dwóch lat to pragnienie wolności bardziej się nasiliło dlatego gdy jego opiekun którego znał od małego wszedł na wybieg ten uciekł. Dwa lata mieszkał w małym stadzie gdzie nauczył się żyć dziko ale gdy jacyś turyści zawiadomili władze o mieszkających wolno tygrysach uciekł i rok tułał się po świecie. Gdy usłyszał gdzieś o innym stadzie tygrysów postanowił go poszukać i tak trafił tu. 
Złote tygrysy: 100.000 ZT
Data dołączenia: 25.09.2016
Właściciel/ka: 4167asia|zuzia.dyb@vp.pl

Od Weeda CD Xeny

-Nie przyszedłem tu zagrzać siedzenia-powiedziałem trochę pogubionyci lekko jakby zdenerwowany.-Szukam mej siostry...-zacząłem.
Samica trochę się zdziwiła. I chyba chciała coś powiedzieć ale nie powiedziała. Ja tymczasem wstałem i poszedłem przed siebie, a właściwie pobiegłem. Jednak tygrysica tak łatwo nie miała zamiaru się rozstać. W dużej odległości mnie śledziła, a mnie trudno zgubić. Moją niebieską sierść tak łatwo nie da się zamaskować. Dlatego po prostu nie zwracałem na nią uwagi.
******
Nadszedł wieczór. Ułożyłem się do snu pod jednym z drzew. Nie widziałem już samicy. Może jednak mnie zostawiła w spokoju? Albo dalej się gdzieś kryła? A może poszła na noc do domu spać, a z samego rana znowu będzie niedaleko mnie? Ja w każdym razie nie wiem. I ty też... Tylko ona na to pytanie potrafi dać prawidłową odpowiedź. Po czym nie zawracając sobie już sobie obcą głowy zmęczony usnąłem...

<Xena-dasz odpowiedź na.to pytanie XD?>

Od Dakoty CD Kayuna

Na początku myślałam, że zemdleję co powiedział. Myślałam, że sobie żartuję i aż zaniemówiłam
- Daka żyjesz? Machał łapą przed moim pyskiem
I dotarło do mnie co powiedział
- Tak! Krzyknęłam i rzuciłam się na samca, że aż go przewróciłam
- Ale co? Nie ściskaj tak. Wyduszał z siebie resztki głosu
- Zostanę twoją partnerką! Przepraszam, po prostu jestem szczęśliwa.
Puściłam go i patrzyłam mu w oczy, mówiąc także co o tym myślę. Kay uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Chyba powiemy to dla Bruna? Zapytał
- No nie za bardzo jestem tego pewna, wiesz jaki on jest teraz w stosunku do ciebie. Powiedziałam
- Może mnie nie zabije za to, że się kocham prawda? Uśmiechnął się do mnie
- No może nie.
Kayun złapał mnie za łapę i pobiegliśmy powiedzieć o tym wszystkim dla mojego brata. Wiedziałam, że na pewno nie będzie z tego bardzo zadowolony, ale nie będę też tego przed nim ukrywać, a nawet gdyby to nie dałoby się tego ukrywać przez całe życie i i tak wyszło by na jaw. Doszliśmy do sporego drzewa, przy którym stał Bruno. Oczywiście nie sam, bo z jakąś tygrysicą.
- On to oczywiście każdą musi poderwać, dobrze że ja chociaż jestem jego siostrą. Zmarszczyłam brwi mówiąc przy tym.
- A kto o tym powie, że jesteśmy razem? Dodałam po chwili
- No ja jestem tu facetem i ja o tym powiem. Powiedział nie za pewnie samiec
- Jesteś tego pewien? Ja w końcu jestem jego siostrą i mi nic nie zrobi.
- Jestem, jestem. Chodźmy już. Złapał mnie za łapę i poszliśmy
Podeszliśmy do niego i.......

<Kay? Sorry, że musiałeś tyle czekać :/>

Od Xeny - CD Weeda

Samiec jakby nie wiedział do końca gdzie się znajduje , czy on w ogóle pochodzi z tego samego stada co ja. Bo kiedy zadałam mu pytanie ,,skąd jesteś?'' bardzo się zamyślił i to wprawiło również mnie w intensywne myślenie. Jednak nie chciałam być wścibska i pytać o wszystko co popadnie ponieważ dość niedawno miał wypadek...i również niedawno się ocknął. Moje myślenie przerwał śmiech jakiejś tygrysicy dobiegający z zewnątrz, jednak samiec stał patrząc na tereny przed jaskinią.
Co mnie zdziwiło? Za jakiś czas zadałam pytanie(,,Nad czym rozmyślasz?''), na które odpowiedział mi pytaniem(A Ty?). Tak, właśnie to mnie zdziwiło , bo nie często ktoś odpowiada pytaniem na zadane mu pytanie. Ehh, jednak tak naprawdę to nie ma się co dziwić. Nie chciałam się zastanawiać długo nad odpowiedzią więc usiadłam mówiąc:
-Ehh, o wszystkim i o niczym. Zadaje sobie pytania na które nie znam odpowiedzi, pomógłbyś m z tym?
On kiwnął głową i usiadł naprzeciwko mnie. Przez chwile patrzeliśmy sobie w oczy, chodzi mi tutaj o to że w taki sposób lubię sprawdzać czy osoby z którymi zaczynam rozmawiać są szczere. On okazał się być właśnie...szczery.
-Wiesz gdzie się znajdujesz?
Kiedy zadałam pytanie on spuścił z lekka głowę i mruknął z niechęcią w głosie:
-Niestety nie.
Ja odparłam z uśmiechem:
-Spokojnie , nie denerwuj się ja wszystko Ci wyjaśnię . Znajdujesz się na pięknych terenach Stada Tygrysiego Pazura. Można powiedzieć że wpadliśmy na siebie dość niedawno z wielkim hukiem.
Na końcu z lekka zaśmiał się i ja również.
-Mało z tego pamiętam.
Jednak przyznał się i wstał , zaczął chodzić wokół mnie zastanawiając się. Wstałam i skoczyłam zwinnie przed niego mówiąc:
-Nie zadręczaj się teraz tak, jeśli masz coś sobie przypomnieć...samo kiedyś się przypomni. Trzeba czasu a teraz może zaprowadzić Cię do Alfy naszego stada? Ma na imię Anakasunamun i jest otwarta na nowych członków . Co Ty na to?
<Weed?>

Od Armor King'a - CD Aziry

Było już dość ciemno, prawie wszyscy posnęli. Ja jednak jako jeden z nielicznych poszedłem na mały spacerek, nie obchodziło mnie to że jest z lekka chłodno ani ciemno, w końcu widzę w ciemności. Kiedy przemierzałem las natknąłem się na siostrę, nie wiem czy dobrze wybrała stanowisko ale jednak wiem że stróż nocny do niej pasuje. Lubi jak ja przesiadywać nocami i ogółem spacerować. Co do mojego stanowiska, szczerze długo się nie zastanawiałem...jak wiadomo jestem tutaj Wojownikiem i Zabójcą , czyli to coś co kompletnie mi się podoba i do czego jestem przekonany. Wojownikiem nie jest łatwo być, z tego co wiem to każdego do tego stanowiska nie dodają, bo niektórzy się nie nadają. Mimo wszystko trzeba mieć doświadczenie, bo jak przyjdzie jakiś żółtodziób który będzie chciał służyć w tej armii do ja obiecuję że własnołapnie (kuźwa, własnoręcznie napisać nie mogę) go wykurzę . Każdy wojownik lub zabójca powinien posiadać jakiekolwiek dyspozycje i być czasami obojętny, mieć odwagę zginąć za to stado. Yhhh, o czym ja myślę, taka piękna noc a mi się zachciało o stanowiskach myśleć. Na chwilę obecną wojownicy mało potrzebni...na całe szczęście. Dobrze, czas, stop koniec o stanowiskach i o mnie. Czas iść nad jezioro, łapie mnie małe pragnienie. A akurat tam mam najbliżej prawdę mówiąc. Jednak w drodze do owego jeziora zacząłem czuć zapach nieznanej mi osoby, była to tygrysica która siedziała nad brzegiem wpatrując się we własne odbicie. Nie znałem jej jeszcze, pewnie była nowa albo w ogóle tutaj nie należy, jednak jeśli by tak było szpiedzy albo strażnicy nocni wyłowili by ją ino raz. Przyglądałem jej się chwile, lecz długo ona nie potrwała ponieważ postanowiłem ją sprawdzić. Bez większego zastanowienia , nie lubię zbytnio obserwować tak i szpiegować innych jak moja siostra i może nie jestem w tym taki dobry. Mniejsza o to, po prostu podszedłem do niej, a widząc że się odwraca usiadłem obok pytając:
-Można?
Ona tylko kiwnęła głową jakoś tak nie analizując pytania i starała się unikać mojego wzroku. Niestety czasami jej to nie wychodziło a ja śmiałem się cicho w duchu ponieważ nie chciałem jej jakoś urazić. Nareszcie postanowiłem okazać trochę takiego zainteresowania i zapytałem:
-Jesteś ze Stada Tygrysiego Pazura prawda?
Znów odpowiedzią okazało się kiwnięcie głowy. Mruknąłem cicho i zapytałem:
-Od dawna w nim jesteś? A co do mnie....Armor King mam na imię, a Ty?
Szczerze jak każdy wie rzadko kiedy się pierwszy przedstawiam ale jeśli jesteś w towarzystwie tygrysicy, to jakoś nie wypada by ona się pierwsza przedstawiała. Z resztą mnie to obojętnie.

<Azira?>

sobota, 24 września 2016

Od Aziry

Na tereny Stada Tygrysiego Pazura przybyłam w nocy. Droga wydawała się krótka i łatwa, jednak naprawdę to był prawdziwy tor przeszkód. Na moje szczęście, gdy przyszłam do jaskini alf, nikt jeszcze nie spał, więc zostałam przyjęta w bardzo szybko. Z racji tego, że była noc postanowiłam ruszyć na małe zwiedzanie ziem. Wszędzie było cicho i pusto. Czyli tak jak lubię. Na granatowym niebie widniały srebrne punkciki zwane gwiazdami. Taki klimat mi odpowiada. Gdybym tylko mogła, zmieniłabym swój tryb życia na nocny. Każdy krok stawiałam ostrożnie. W końcu nigdy nie wiadomo, gdzie może być jakieś błoto lub bagno. Do moich uszu docierały różne odgłosy przyrody. Miałam zamiar szybko zapoznać się sama z terenami stada niż błagać błagać kogoś o pomoc. W końcu nie jestem kalekom, którą trzeba prowadzić za łapę. Niestety moja rodzina często bywała nadopiekuńcza ze względu na to, że byłam najmłodsza. Kiedy osiągnęłam wiek dwóch lat od tamtej chwili czułam się wolna. Teraz po stracie wujostwa żałuje, że jako młode nie słuchałam się ich. Na wspomnienie o Lisie i Kharim łza zakręciła mi się w oku. Nie, przecież nie będę się rozklejać. Szybko wytarłam łzę. Usiadłam nad brzegiem jeziora spuściłam głowę i wpatrywałam się w moje odbicie w tafli wody. W mojej głowie pojawiały się wspomnienia z dzieciństwa. Uśmiechnęłam się blado. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie jakiś dźwięk. Odwróciłam się gwałtownie. Ujrzałam za sobą jakiegoś tygrysa. Kim mógł być nieznajomy? Zagadać do niego czy nie? Czy ona już długo tu stał i mi się przyglądał?

<Ktoś?>

piątek, 23 września 2016

Sojusz

Zawieramy sojusz z blogiem Nasz Las

Od Xeny - Quest #2 Nawiedzony Las

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dość normalnie, nie jak ostatnio. Wstałam normalnie jak wszyscy i poszłam nazbierać parę owoców na później. Nie uwierzycie ale znalazłam nawet brzoskwinie i śliwki, które wprost uwielbiam. Zjadłam parę a resztę schowałam. Zmęczona z lekka po nocnym stróżowaniu, w końcu nie spałam całą noc, postanowiłam ułożyć się i poobserwować naturę. Znalazłam się w lesie gdzie położyłam się pod piękną i rozłożystą wierzbą która aż prosiła o zainteresowanie. Ze spokojem położyłam się pod drzewem i zaczęłam oglądać naturę. Nagle spostrzegłam wiewiórkę która chowa jedzenie do dziupli , była bardzo dokładna można powiedzieć na nią wiewiórka perfekcjonistka co może dziwnie brzmieć. Obok niej stały dwa maluchy które patrzyły się w moją stronę, zaśmiałam się i niechcący spłoszyłam małą gromadkę. Następnie zauważyłam dzięcioła który w tym samym drzewie robił pojedyńcze dziurki, stukał tak głośno że Armor pewnie słyszy to ze swojej jaskini która wbrew pozorom leży gdzieś niedaleko. Niedaleko moich łap znajdowało się skupisko mrówek, dopiero po chwili spostrzegłam mrowisko. Każda z istotek miała ze sobą coś na kształt jedzenia, wiem że te zwierzęta są bardzo pracowite i potrafią dużo unosić za co je bardzo cenie. Jednak nie każdy wie że życie mrówek jest harówką, jest dość ciężkie i pełne niebezpieczeństw, na szczęście jest ich bardzo dużo. Czasami mam wrażenie że za dużo bo nieraz widuje pojedyńcze sztuki w mojej jaskini. Po tej całej obserwacji zaczęły opadać mi powieki, dałam się ponieść i słyszałam tylko szum liści wierzby. To nie był taki zwykły szum, dla mnie było to jak muzyka. Aż nabrałam chęci do śpiewania, jednak wysiliłam się tylko na mruczenie do rytmu. Nie powiem z tego całego szumu wychodziły nawet niezłe podkłady do słów. Ale mniejsza o to, nie chcąc się rozleniwiać uznałam iż powinnam się gdzieś przejść i po patrolować tereny. W końcu jestem szpiegiem i patrolowanie terenu też należy do mojej roboty. Wstałam i ziewnęłam zakrywając łapą pysk po czym ruszyłam spokojnie tam gdzie łapy poniosą. Szłam tak już kilka minut i nie wykryłam niczego dziwnego, jednak nagle słyszę:
-Uciekać, stado antylop!
Odwracam się na pięcie i patrzę nieznanego mi samca który biegnie w moją stronę i wrzeszczy, wiecie co i gdybym nie usłyszała w porę stukotu kopyt antylop pomyślałabym że jest dobrym kawalarzem. Stojąc jak słup soli przyłożyłam łeb do ziemi i czułam bardzo wyraźne wibracje a po chwili poczułam zapach antylop. Wydawałoby się że przed czymś albo kimś uciekają, no i pewnie miałam racje tylko przed kim?
-Na co czekasz, biegnij!
Słyszę, co prawda wyprzedził mnie parę sekund temu ale stanął i darł się niemiłosiernie głośno. Zrozumiałam że chciał mojego dobra, tylko czemu biegniemy do przodu zamiast na boki. Znaczy czemu on to robi? Dobra, koniec myślenia, nie chcę skończyć swego żywota jako naleśnik. Wzięłam tyłek w troki i wystrzeliłam jak rakieta za samcem. Wyprzedziłam go a po chwili wyrównałam bieg. Musiałam jednak się odwrócić by zobaczyć jak daleko są antylopy, jednak nagle przestałam czuć cokolwiek pod łapami. Nie zdążyłam spojrzeć w duł bo leżałam już na ziemi, spadliśmy z jakiejś średniej góry. Zwykle mi się to nie zdarza, ale urwał mi się film....A kiedy wstałam kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Zdziwiłam się że akurat tutaj wylądowaliśmy, właśnie gdzie ten drugi?! Wokół mnie były same drzewa, jednak niektóre były z lekka szare. Wstałam bez wahania rozglądając się , dopiero teraz zrozumiałam że nie powinnam tutaj być, był to bowiem Las Potępionych. Trochę dalej ode mnie właśnie obudził się nieznajomy mi jeszcze członek stada. Na początku z lekka czułam się nie na siłach, dopadł mnie lekki strach bo nie miałam w planach wejść do tego miejsca. Choć raz myślałam nad tym, jednak teraz wylądowałam tutaj przypadkiem nieprzygotowana na taką przygodę i jeszcze z jakimś facetem. Pomyśleć że ten dzień zapowiadał się zupełnie normalnie, a strach się bać jak się skończy.
-Żyjesz?
Zapytałam tygrysa widząc że też się rozgląda. Kiwnął głową i zadrżał bo kapnął się gdzie się znajdujemy. Nagle zza drzew dochodzi jakiś głos:
-Witajcie.
Wymieniliśmy ze sobą spojrzenia i razem spojrzeliśmy w tamtą stronę. Aż zadrżałam ponieważ powiało chłodem. Po chwili zza drzew wyłonił się kawałek jakiejś postaci , miał na sobie kaptur więc coś ukrywał. Od razu ja i ten drugi (hehehe, tak ten drugi) kapnęliśmy się że lepiej mu nie ufać. Podszedł bliżej po czym zapytał wysuwając łapę:
-Jesteście głodni?
Po pierwsze to co wysunął było mięsem więc od razu spojrzałam do tyłu, a po drugie miał czarną sierść i baaardzo długie niezadbane pazurska.
-Nie dziękuję, niedawno jadłam i ja nie toleruje mięsa.
Mój towarzysz zbliżył się do mnie kiedy właśnie po moich słowach podejrzany nieznajomy pokazał się w całości odsłaniając kaptur. Pierwsze co ujrzałam to była sporawa blizna w okolicach pyska , z dodatku z jego paszczy wystają dziwne ostre kły. Nie da się jednak ukryć że jest umięśniony , wystarczyło tylko jedno mignięcie ze strony mojego towarzysza z którym nie miałam czasu się jeszcze zapoznać. Na pierwszy rzut oka było czuć od niego wielką powagę i odwagę. Jednak obawiałam się jakie jeszcze cechy posiada, w końcu normalne zwierzęta nie przesiadują w Lesie Potępionych , przynajmniej tak mi się zdaje. No i nie noszą kaptura ...
-Chodźcie za mną.
Powiedział tajemniczy tygrys , ni to pytaniem ni rozkazem. Wzięłam towarzysza na słówko:
-Dobra, wiem że mało się znamy ale jesteśmy razem więc lepiej się tego trzymajmy. Jestem Xena i pochodzę z tego samego stada co Ty. Pomyślałam że przed śmiercią warto się poznać .
Ostatnie zdanie powiedziałam dość żartobliwie. A on na to:
-Sikturen, warto wiedzieć że w takiej sytułacij nadal masz poczucie humoru . Mam dość mieszane uczucia co do tego gościa. A Ty?
Zapytał w nadzieją w głosie że wyjdziemy z lasu za pięć sekund i wszystko będzie dobrze.
-Ja jestem ciekawa gdzie Nas zaprowadzi a co to uczuć, też mam mieszane. Podpytajmy się go o tą drogę...
Wyszeptałam i zwróciłam się do Pana Kaptura :
-Czy jest to daleko? Czy możemy Ci zaufać?
Zmierzyłam go spojrzeniem. On parsknął i powiedział:
-Jest to Las Potępionych tutaj zaufanie to blef więc rób co uważasz za słuszne ...co chciej.
Tak, mnie i Sitkurena zdziwiła ta odpowiedz. Więc zapodałam coś co kiedyś moja Pani :
-Wie Pan....ja i kolega zapomnieliśmy wyłączyć żelazka i musimy uciekać.
Cofnęłam się o kilka kroków.
-Rozumiem Twój pośpiech, lecz zawitaj tu hej...bo będziesz czegoś szukać, twej pasji złej.
To też nie zrozumiałam jednak wiedział co mówi ponieważ moją złą pasją była ciekawość. Spojrzałam się na Sitkurena i zaczęliśmy biec ja jednak obróciłam się i krzyknęłam:
-Do zobaczenia.
Wiedząc że kiedyś tutaj wrócę , tylko że sama i przygotowana na spotkanie z Nim. On założył z powrotem kaptur i odszedł. Byłam troszkę zniesmaczona bo z miłą chęcią poszłabym za nim, jednak Sitkuren miał racje...miałam do niego mieszane uczucia. Kiedy już wyszliśmy z tego lasu, co nie było łatwe rzuciliśmy się razem na trawę i zaczęliśmy się śmiać i krzyczeć. Po odreagowaniu sytułacji poszliśmy na krótki spacer a następnie rozeszliśmy się. Ja pobiegłam Nad wodospad by się orzeźwić a on na polowanie.

czwartek, 22 września 2016

Od Xeny - Quest #1 Duch

Dziś wstałam bardzo wcześniej ponieważ wczoraj mało zjadłam mój brzuch zaczął wydawać znajome prawie każdemu odgłosy. Niestety, jestem wegetarianką i żeby się najeść potrzebuje czegoś więcej niż dwa jabłka i winogron. Z lekka zaczęłam się wkurzać swoją osobą, mój żołądek nie trawi mięsa, a może to jednak przesąd. Byłam już tak głodna że poszłam na polowanie , bez wahania zaczaiłam się w krzakach (co z tego że jestem wegetarianką, wiem jak się poluje) i czekałam na swoją ofiarę wiedząc że będzie cierpieć. Na chwile zamknęłam oczy myśląc o swoim życiu, czy dobrze robię chcąc zapolować na jakieś zwierze. Nie mam serca by to zrobić, a by zabić w wojnie...mam serce? Więc i upoluje to coś. Nagle moim oczom ukazał się bardzo piękny , miał brązowe futerko z kilkoma białymi łatkami. Skubał sobie trawkę jak gdyby nigdy nic. Nie czekając dłużej uroniłam łzę i wtopiłam kły w zwierze które tylko wydało z siebie okropny pisk i padło martwe. Zaczęłam jeść...chciałam zrobić to ze smakiem jak gdyby nigdy nic. Jednak udając że mi to wychodzi co chwile pozostawała mi gula w gardle...przynajmniej się najadłam. Wiem czego się dopuściłam i nie mam zamiaru tego ponawiać, za bardzo mnie to bolało. Chciałam z kimś o tym porozmawiać jednak wszyscy jeszcze spali ponieważ słońce jeszcze nie wzeszło. Zrobiło mi się niedobrze i bolał mnie brzuch, za kilka minut się uspokoił i musiałam się przejść. Patrząc na pierwsze promienie słoneczne które widać było na szczycie Mount Everest. Zachwycałam się pięknem natury jednak po chwili mój wzrok powędrował niżej. Zmrużyłam oczy dostrzegając rysy pewnej postaci, jednak pewności nigdy nie za wiele, ponieważ tego poranka było dość mgliście. Przez chwilę przez moją głowę przeszły dziwne myśli, że mam jakieś halucyny po zjedzeniu mięsa z królika. I tak też mogło być, wystraszona prawie zwróciłam śniadanie wiedząc że już nie zjem tego nigdy więcej. Jednak zżera mnie ciekawość , może nie mam racie, może ktoś tutaj jest i czyha na nasze stado. Jestem szpiegiem, stanowisko również mnie do tego zobowiązuje więc czas się tam wybrać i sprawdzić kto to. Wiedząc że droga jest długa mruknęłam i zaczęłam spokojnie iść, następnie przyśpieszyłam a po jakimś czasie zaczęłam z lekka dyszeć ze zmęczenia. Na szczęście byłam już na miejscu. Zaczęłam się bacznie rozglądać co chwilę warcząc, ponieważ wyczułam już jakiś dziwny zapach , wiedziałam że tutaj jest. Ryknęłam uśmiechając się by nie czuć strachu który podniósł już mój poziom adrenaliny , to zjedzenie królika źle na mnie działa. Czuje się jak po tym proszku który był w dziwnej folióweczce, ktoś mi o nim opowiadał żeby tego nie ruszać. A może ten królik go zjadł, chyba że jest to sama rzeczywistość a ja się okłamuje. Ten zapach stawał się coraz silniejszy, a ja zobaczyłam ruch w krzakach. Jednak kiedy się odwróciłam zobaczyłam coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Za mną stał ogromny milusi zajączek, spojrzałam na niego i odetchnęłam mówiąc:
-Ale mnie nastraszyłeś maluchu.
On tylko spojrzał za mnie, dziwnie sparaliżowany stał jak słup soli. Pogłaskałam go a on co chwile się cofał. Ja jednak się nie przybliżałam. Po chwili jednak zrozumiałam o co chodziło , ponieważ poczułam oddech który był dość chłodny na moim karku. Walnęłam się łapą w czoło i wyszeptałam:
-Osz cholerka.
Tym razem odwracałam się powoli z uśmiechem od ucha do ucha, moje białe zęby raczej były dość widoczne. Inteligentna ja zamknęłam oczy kiedy stałam przed tym czymś , było mojego wzrostu lub większe ode mnie. Nie patrząc podniosłam do góry łapę i zaczęłam obmacywać to coś, ale trafiłam w złe miejsce.
-Auć!
Warknął ktoś. Po czym ze śmiechem mruknął dziwnie zachęcająco:
-Nie bądź taka szybka, mamy cały dzień.
Ten głos nie był mi wcale znajomy, był donośny i trzeba się przyznać bardzo męski. Z uśmiechem i ulgą otworzyłam oczy. Jednak był to zły ruch. Jak mały kociak poskoczyłam do góry pusząc się nadmiernie jak na widok typowego psa. Ja jedna zobaczyłam kogoś swojej rasy, jednak nie był to normalny tygrys. Biła od niego dziwna aura, jego zapach był raz silny raz prawie znikał. A jego postać przybierała postać tygrysa...tylko już nieżywego. Teraz to do mnie dotarło, był to duch, duch z Mont Everest. No tak, jak mogłam o tym zapomnieć. ale czyżby wybiło właśnie sto lat od jego pojawienia się?! Wooo, ale sobie dzień wybrałam i sytuację. Stałam tak napuszona przed jego obliczem. On tylko uśmiechał się chytrze i zaczął krążyć wokół mnie.
-Jak na tygrysicę wyrosłaś sporawa.
Musnął mnie ogonem, ja bojąc się co przez to chce powiedzieć stałam nieruchomo jak ten zając. Może przygląda się mi czy nadaje się na jedzenie, chwila....może naprawdę ten typ chce mnie zjeść. W końcu nie jadł już przez 100 lat! Chwila...są jeszcze inne potrzeby które samce lubią zaspakajać pewnie po tylu latach. Na tę myśl już po raz drugi prawie straciłam śniadanie, dobra przyznam się pobiegłam w krzaki i naprawdę je straciłam. Z ulgą odetchnęłam jednak kiedy wyszłam z krzaków stykałam się pyskiem z duchem . Przeskoczyłam go zwinnie i zapytałam:
-Czego Ty ode mnie chcesz?!
On usiadł jak gdyby nigdy nic i mruknął:
-Hmmm, to Ty tutaj przyszłaś. Więc czego Ty chcesz?
Oblizał się i podszedł do mnie. Ja postanowiłam być szczera i ze spokojem zewnętrznym (bo wewnętrznie cała się trzęsłam) usiadłam naprzeciwko samca. On wpatrywał się we mnie dość dziko, ja wyszczerzyłam kły posyłając cwaniacki uśmieszek.
-Nigdy jak ,,żyje'' nie widziałem takich pięknych zielonych oczy, pewnie pięknie wyglądasz w nocy.
Nie wiedziałam czy mam się bać czy nie.
-Yhh, dzięki.
Mój głos się troszkę trząsł. Pewnie już to wychwycił i wykorzysta to przeciwko mnie.
-Mogę Ci zadać parę pytań?
Wstał i się oblizał patrząc na mój ruszający się ogonek. Kiwnęłam głową i schowałam uśmiech.
-Więc zacznijmy od tego jak masz na imię? Czy masz partnera? Czy należysz to tamtego stada na dole? I czy przypadkiem nie chciałabyś mieć młodych?
To ostatnie pytanie mnie wystraszyło więc wstałam nie ukazując żadnych uczuć.
-Jesteś ciekawski jak ja. Mam na imię Xena, nie...nie mam partnera i nie mam zamiaru tak szybko go mieć. Tak należę tam i kocham to stado. Co do młodych jeśli nie mam partnera to jakim cudem mogłabym mieć młode?
Duch szepnął :
-Wyśmienicie, dziewica.
Po czym rzucił się na mnie, jednak ja szybko uniknęłam tego kładąc się i turlając. Nie podobało mi się to, samiec cmoknął i mruknął.
-Piękna i do tego inteligentna, na lepszą nie mogłem trafić. A teraz uspokój się i daj się ponieść emocjom.
Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Nagle w powietrzu zobaczyłam znajomą mi postać, była to moja smoczyca Star. Już chciała mnie złapać jednak , ryknęłam by poczekała. Znalazła się pod górą, miałam już plan.
-Dobrze dam się ponieść.
Mruknęłam do niego, zwodząc jego męskość. Z uśmiechem położyłam się na plecach blisko krawędzi. On podbiegł i z uśmiechem myśląc że dam mu się...zgwałcić mruknął. Jednak ja krzyknęłam:
-Przykro mi ale poczekasz sobie jeszcze 100 lat. Bye.
Po czym sturlałam się z Mount Everest. A raczej z jednego klifu, złapała mnie moja smoczyca i postawiła na ziemi. Ta przygoda zostanie w mojej głowie dość długo. A teraz muszę się przespać...Dobranoc.

Od Noah'a CD Kyoshiro

Musiałem oczywiście trafić na drugiego tygrysa, miałem z nim małe spięcie. Widać, że jest nieugięty jakaś tygrysica nas chyba rozdzieliła i każde z nas poszło w swoją stronę.
Szukałem czegoś do jedzenia, a że królik się nawinął to nie pogardzę. Wpadłem na tego samego samca oboje znowu rzuciliśmy wrogie spojrzenia. Nagle zobaczyłem jak coś leci w moją stronę pająk dotknął mojego pyska ryknąłem i odskoczyłem prychając. A tamten zaśmiał się pająk zniknął mi z oczu. Wyprostowałem się i ryknąłem na niego
-Pająka się bać
Skoczyłem w jego stronę znowu byśmy rozpoczęli pojedynek, ale między nas wskoczyła starsza Alfa.
-Dosyć !
-To on mi zabrał królika-poskarżył się
-Ja się nie skarżę dzieciaku ...
-Przestańcie oboje ... uspokójcie się bo pozabijacie się nawzajem
-Chyba tylko on zginie-mruknął Kyoshiro
-Najpierw ty zginiesz ..-oblizałem się
Starsza Alfa popatrzyła załamana po czym przemówiła ale oboje ta sam reakcja "jednym uchem wpada drugim wypada" coś "jak grochem o ścianę"

<Kyoshiro?Ana?>

Zgłoszenie bloga!

Zgłosiłam bloga do dwóch list z blogami:
Royalog
Armentum



Od Avalon CD Raphael'a

Nie ma to jak nowe stado, pomyślałam. Dzień był bardzo nudny nie miałam co robić. Włóczyłam się po terenach jakbym nie była stąd. Ale w pewnej chwili ujrzałam duże drzewo. Co mi tam idę sobie usiąść, powiedziałam sama do siebie i ruszyłam. Położyłam się i myślałam, że będę miała spokój, ale moje oczy przykuł samiec, który ciągle się na mnie patrzył. Udawałam, że tego nie widzę, ale w prawdzie trochę mnie to denerwowało. Wtedy po raz kolejny spojrzałam na tamtego samca, ale jego już tam nie było. Nie zastanawiałam się co z nim się stało i zamknęłam oczy. Ale zaraz coś usłyszałam i otworzyłam jedno oko, a przed swoim pyskiem ujrzałam tygrysa. Wystraszyłam się tak, że aż lekko go stuknęłam łapą i przy okazji podrapałam.
- Co ty robisz co?! Krzyknęłam, że aż wszystkie ptaki z drzew odleciały
- Wybacz, chciałem cię......
Przerwałam mu i zaczęłam sama mówić
- Idź sobie, chce pobyć sama.
Nie wyglądało, aby samiec miał zamiar w ogóle pójść. Popatrzyłam jednym okiem czy sobie poszedł, ale nadal tam stał. Sama więc postanowiłam sobie pójść. Szybko uciekłam, ale przede mną była kałuża i się zatrzymałam. Odwróciłam lekko głowę, ale on za mną biegł. Postanowiłam się odwrócić do niego. Było ślisko, więc samiec nie mógł się zatrzymać. Wpadł na mnie, a ja natomiast wpadałam w kałuże. Tygrys widział w moich oczach złość, ale i nie tylko, bo widział to też na moim pysku.
- Przepraszam. Mówił tygrys i widziałam, że się trochę śmieje.
- Tak cię to bawi?
Nie zastanawiałam się i chlusnęłam na niego błotem z kałuży, w której nadal siedziałam...

<Raphael? Co zrobisz? :3>

Od Kyoshiro CD Noaha

-Możesz zejść z mojego kręgosłupa? Mam tylko jeden i nie służy do siedzenia.-powiedziałem leżąc przykuty do ziemi, nie mogąc się ruszyć.
-Sorka.-usłyszałem tylko.
Samiec zszedł z moich pleców, ale mnie dalej grzbiet bolał. Dlatego podrapałem go pazurami po łapach. Na co ten świat schodzi? Myślałem, że będę miał spokój a na "dzień dobry" tygrys spada mi na grzbiet. Ale drapnięcie obcemu się wcale nie spodobało i od razu również drapnął mnie pazurami po głowie zostawiając krwiste ślady. W dodatku był gotowy do kolejnego ataku. Nie trzeba było tłumaczyć, że w mgnieniu oka rozpoczęła się ostra przepychanka. I on nie odpuszczał i ja... Gdyby nie inne tygrysy nie mam pojęcia jakby się to skończyło..ale.mam pewną teorię. Bili byśmy się na śmierć. Samiec odszedł dumnie w swoją stronę a ja w swoją. Umyłem w strumyku rany, a później je dokładnie wylizałem. Ale wtedy uświadomiłem sobie, że jestem głodny. Nawet bardzo-chciałem zjeść cokolwiek. Akurat zauważyłem białego królika skubiącego sobie spokojnie trawkę. Nie tracąc czasu zaczaiłem się na niego. Zwierzę nieświadome zagrożenia dalej spokojnie jadło. Gdy już miałem go w swoich pazurach i skoczyłem w górę... zderzyłem się głową z tym samym tygrysem co miałem potyczkę. Hałas spłoszył bielaka. To mi się wcale, a wcale nie spodobało. W brzuchu kiszki marsza grają, a ten... Po prostu na mnie się uwziął!
-Co się.tak mnie uczepiłeś?!-powiedziałem gniewnie i rzuciłem mu prosto w pysk czarnego pająka, który akurat znalazł się pod łapą. Żebyście widzieli jego reakcję...

<Noah?>

Od Weeda CD Xena - Przypadkowe spotkanie

-Ta. Dzięki-powiedziałem trochę zakłopotany. Nie lubię jabłek. Wolę jak już to psie chrupki.
-Jestem Xena-przedstawiła się samica. Przyjrzałem jej się. To co przykuło od razu mój wzrok to jej piękne zielone oczy. Sama w sobie była piękna.. Biało-szare umaszczenie i czarne pasy. No tak. Przecież to oczywiste! Nie widziałem jeszcze tygrysa w groszki...
-Jestem Weed-odpowiedziałem i podniosłem się z kamienia nie spuszczając wzroku z tygrysicy.
-Skąd jesteś?-usłyszałem pytanie. Podszedłem do wyjścia jaskini nie patrząc już w stronę tygrysicy. Moje ciało musnął lekki, zimny powiew wiatru. Rozejrzałem się dookoła. Tak na serio nie wiedziałem gdzie jestem. Po raz pierwszy w życiu widziałem to miejsce. Ale zdaje się, że byłem wśród swoich. Widziałem tygrysy cieszące się pokojem między sobą i przede wszystkim dużo zwierzyny. Apropo zwierzyny... "Gdzie jest Teshin?"-spytałem się w głowie. Ale moje myślenie przerwało podejście Xeny.
-Nad czym rozmyślasz?-spytała. Popatrzyłem się w jej stronę. Wstrzymałem na chwilę oddech po czym odrzekłem:
-A ty?

<Xena? wreszcie.się doczekałaś XD>

Od Noah'a

Moja historia nie powinna nikogo interesować,jest moją własnością i nic tego nie zmieni. Od miesiąca kręciłem się przy terenach niewielkiego stada bacznie obserwując mieszkańców,biłem się z myślami stać się jednym z nich czy nadal wieść życie samotnika. Potrzebowałem na to jak widać sporo czasu. Na pewno strażnikiem nocnym nie byłem obcy, a sama Alfa wiedziała o istnieniu podejrzanego samca gdyż kilkakrotnie chciała mnie namierzyć. Ale wtedy znikałem na kilka dni i pojawiałem się po dłuższym czasie. Nie łatwo było wślizgnąć się na tereny stada,ale nie ma rzeczy nie możliwych.
Obszedłem tereny i obwąchałem wszytko zostawiając znaki swojej obecności. Słyszałem szelest i czułem zapach dobrze mi znany przerwałem wpatrywanie się w swoje odbicie. Mój wzrok padł na trzy tygrysice i jednego Tygrysa. Spojrzenia samic były mieszane Starsza Alfa chyba była lekko zirytowana młoda zaciekawiona ta trzecia obojętna Samiec zaś lekko zirytowany ale i zaciekawiony. Wszyscy młodzi ode mnie nie stanowiący zagrożenia dla mojej osoby.
-To ty tutaj się kręcisz od dłuższego czasu-odezwała się starsza Alfa ..
-Może ..-uniosłem lekko brew
Młodsze Alfy przyglądały się mi bacznie
Wyprostowałem się patrząc na młodego samca lekko z góry przeciągnąłem się leniwie a potem usiadłem.
-Odpowiedz na moje pytanie ?
-Powinnaś wiedzieć chyba kogo szukasz ?
-Wiem,że Ciebie to ty na szpiegujesz-uniosła się i ruszyła ostro w moją stronę .. Wstałem i uśmiechnąłem się robiąc krok w jej stronę więc się zatrzymała i spojrzała mi w oczy patrząc w górę.
-Spokojnie i bez nerwów .. nie jestem szpiegiem jestem samotnikiem po prostu obserwowałem czy warto tutaj dołączyć.
Wzrok białej samicy stojącej na uboczu był pełen nieufności dystansu i zniechęcenia. Zignorowałem to choć wiem,że nikt nie cieszy się nigdy na mój widok
-Czemu miało by być nie warto?-zabrała głos młoda Alfa
-No .. dlaczego?-dodał młody Alfa ..
-Bo czasem stado się rozpada albo członkowie sami siebie zabijają
-Coooo???-wzdygnęła się młoda Alfa ..
-Takie życie ..
-Poznam twoje imię-spytał młody tygrys a jego matka spojrzała na niego a potem na mnie
-Myślę,że nie .. to raczej najpierw wy się przedstawcie ..
-Jestem Dakota
-Ja Bruno ..
-Mi na imię Avalon-powiedziała cicho ..
-Anaksumanum ..
Zmarszczyłem czoło ..
-Wołają na mnie Noah albo Bad Boy jak kto woli .. znajdzie się tutaj miejsce dla mnie .. ??
-Tak-odparła starsza Alfa ..
-Myślę że sprawdzisz się jako Zabójca i strażnik nocny
-Na okres próbny czemu nie ..
Młode Alfy lekko znudzone odeszły,gdy skończyłem rozmowę z Alfą postanowiłem iść dalej czułem jak Avalon bacznie mnie obserwuje i odprowadza wzrokiem,to z braku zaufania ...

Nie napotkałem na nikogo po drodze usadowiłem się przy wodospadzie,nie chciałem jaskini wole spać pod gołym niebem. Wspiąłem się na drzewo i zasnąłem aby nabrać sił na kolejny dzień. Obudziłem się wieczorem i zobaczyłem że ktoś kreci się przy drzewie,przeciągnąłem się i zeskoczyłem przed owego osobnika który/a wydawał/a się lekko zdziwiony/a ...

(Ktoś/Tygrys/Tygrysica)

środa, 21 września 2016

Profil tygrysa - Noah

Imię: Noah 
Pseudonim: Bad Boy 
Wiek: 13 lat 
Płeć: Samiec 
Hierarchia: Omega 
Stanowisko: Zabójca,Strażnik nocny 
Cechy charakteru: Noah to tygrys którego ludzie nieco zniszczyli. psychicznie. Ma bardzo silne poczucie sprawiedliwości ale niestety kieruje się zemstą i chęcią zabijania. Ma serce prawdziwego wojownika jest honorowy a słowo i obietnica jakie komuś da zostaną dotrzymane za wszelką cenę. Nie ucieka nigdy z podkulonym ogonem nawet porażkę przykuje z dumą. Jest szanowanym tygrysem gdyż nigdy nie odmawia pomocy innym. Podejmuje mądre decyzje,jest konsekwentny. Jest bardzo wytrwały kieruje się swoimi zasadami których nigdy nie zmieni. Jest konsekwentny i nieugięty oraz brak w nim litości dla wroga. Noah postąpi wedle swojego serca kieruje się tym .."Nie boję się śmierci,Nie mogę znieść gdy ktoś poświęca się dla mnie"
Jeśli nie szanujesz jego zasad nie licz,że będzie szanował Ciebie. Nic nie robi na siłę nikogo nie zmusza. Jednak bywa agresywny i nieprzewidywalny w napadach złości lepiej zejść mu z oczu.Nigdy nie zaznał miłości jednak obiecał sobie,ze jeśli jej posmakuje i się prawdziwe zakocha to będzie traktował swoją partnerkę jak księżniczkę ale bez przesady nie jest pantoflarzem. Będzie bronił swojej ukochanej i osłaniał własnym ciałem. 
Cechy fizyczne: Noah musiał nauczyć się samodzielności,jest sprytny,silny i dobrze zbudowany oraz wytrzymały na ból 
Boi się: Walczy ze swoim strachem przed pająkami 
Znaki szczególne: Liczne blizny po postrzałach i przebić włóczni 
Partnerka: Noah nie zaznał miłości .. więc nie oczekuj że komuś ją da .. ale nic niewiadomo może da się coś z tym zrobić
Rodzice: Nie poznał zamordowani przez ludzi których nienawidzi 
Inna rodzina: Nie zna .. 
Potomstwo: Może kiedy doczeka się potomków .. 
Inne zdjęcia:
1
2
Historia: Noah nie pamięta swojej rodziny.Był zbyt młoda kiedy jego Ojciec i Matka zginęli a ludzie zabrali go do niewoli. Już po pół roku zdał sobie sprawę,że musi walczyć o przetrwanie. Jego "właściciel" Will był wymagającym treserem. Uczył go posłuszeństwa był surowy i często używał przemocy by budzić agresje samca. Gdy Noah osiągnął 2 lata zabił tresera i uciekł i postanowił zemścić się na ludziach. Zaczął na nich polować i zjadać stał się ludożercą i dostał miano "Bad Boy'a"
Wiele razy zostawał postrzelony i przebity włóczniami ale był nieuchwytny wylizywał się i mścił.Sytuacja wymknęła się spod kontroli i Noah został zmuszony do wędrówki napotkał na to stado obserwował je przez miesiąc i postanowił dołączyć.
Złote tygrysy: 100.000 
Data dołączenia: 21.09.2016
Właściciel: Bad Boy

Od Raphael'a

Nie pamiętam dokładnie gdzie wtedy się znajdowałem, jednak pamiętam dobrze ten głos, zapach. Tak, muszę opowiedzieć o moim pierwszym dniu tutaj, jak się dostałem do tego raju i w jakich okolicznościach właśnie JĄ spotkałem. Spałem sobie w najlepsze na jakichś zamieszkałych terenach, zewsząd czuć było zapachy innych osobników . Szczerze miałem to gdzieś w tylnej części ciała...aż do tamtego poranka.
-Ej co Ty tu robisz!?-warknęła, tak to właśnie o niej wspominałem.
Wstałem ze spokojem i ziewnąłem jej prosto w pysk, dopiero w tedy otworzyłem oczy udając że nie wiedziałem że stoi tak blisko.
-Witaj . Coś nie tak, za długo spałem? Alfo...-mruknąłem cicho a jednak stanowczo.
Samica wytrzeszczyła oczy i odmruknęła:
-Skąd wiesz że jestem Alfą tych terenów, czyjm jesteś szpiegiem?
-Ah, no tak , najmocniej przepraszam , nie przedstawiłem się. Raphael!-podałem jej łapę.-Raph, Rafi, Raphaello. Taaak i mogę być waszym szpiegiem jeśli chcecie .-głupi uśmiech.
Samica odeszła na krok i spojrzała na mnie z byka.
-A skąd wiedziałem że jesteś Alfą, to bardzo łatwe. Jestem tutaj od kilku dni, szpiedzy co prawda widywali mnie ale jednak byłem za daleko, poznałem Cię po zapachu. Jest on mocny i dominujący, to proste panienko. Przepraszam za tak szybkie wtargnięcie, ale chciałbym dołączyć. A co do posady szpiega, jak widzisz nie nadaje się na nią...-usiadłem sobie i spojrzałem na swoją łapę z niesmakiem.
Rozmowa między mną a nią odbyła się bardzo szybko. Tak, udało mi się tutaj dołączyć, objąłem stanowisko wojownika jak i stratega. Mam nadzieje że będę się nadawał, znaczy wojownikiem mogę być zawsze. Po wszystkim miałem oprowadzić się po ternach, znam je już z grubsza jednak gdy tak sobie truchtałem zauważyłem parę tygrysów. Była tygrysica o mega zielonych oczach która przyciągnęła moją uwagę, dwie rozmawiające ze sobą i kilku samców. Jednak zainteresowała mnie samica która siedziała pod drzewem rozglądając się, podszedłem do niej bliżej...

<Avalon?>

poniedziałek, 19 września 2016

Od Abigail CD Ezreala

-W sumie... Czemu nie. Nie mam i tak nic do roboty.-potwierdziłam jego propozycję. Po czym bez żadnej zwłoki poszliśmy na ten spacerek. Z każdą godziną robiło się o coraz bardziej ciepło aż nie przekształciło się w straszny skwar.
-Proponuję ochłodzić się w jakimś potoku.-powiedziałam. Ezreal nie widział nic przeciwko...zresztą było widać, że też chętnie by zamoczył się w chłodnej wodzie. Naszym miejscem na odpoczynek została Oaza Spokojnych Myśli. Nie tylko my tam się znaleźliśmy. Bardzo wiele tygrysów z naszego stada relaksowało się właśnie w tym miejscu. Pierwsza wskoczyłam do wody. Była cudownie zimna-taka orzeźwiająca i chłodna.
-A ty na co czekasz?-spytałam Ezraela. Po czym szybko wyskoczyłam z wody i po prostu go tam wrzuciłam zanim zdążył się w ogóle skapnąć. Poszedł cały pod wodę. Ale po chwili to już ja byłam po uszy czubeczek ogona w wodzie. Zaczęliśmy tak na wzajem się chlapać i podtapiać, uciekać i powalać... Była kupa śmiechu i szaleństw. Tak ten czas nam leciał, że nawet nie wiedzieliśmy kiedy zapadł wieczór. Ale zdążyliśmy na piękny zachód słońca. Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiedziałam kiedy...usnęłam wtulona w Ezreala.

<Ezreal?>

Profil tygrysa - Kyoshiro


Imię: Kyoshiro
Pseudonim: Nie toleruje, kiedy jest nazywany inaczej. On jest Kyoshiro i koniec!
Wiek: 7 lat
Płeć: Samiec
Hierarchia: Omega
Stanowisko: nauczyciel walki, Zabójca
Głos: Uzupełnić!
Cechy charakteru: Pierwszy raz patrząc na Kyoshiro może pomyślisz: spokojny, opanowany... Nic bardziej mylnego! Kyoshiro lubi decydować sam. Bardzo się lubi się wyróżniać, uważa, że jest jednym z najlepszych. Jest ostry. I uważa, że jest sprawiedliwy zabijając lub ciężko raniąc wrogów (nawet nie swoich), podczas gdy inni wolą darować życie. Kyoshiro jest bardzo pewny siebie. Może ma też w sobie krnąbrność. Ciężko u niego z pokorą. Jest zdecydowany.
Cechy fizyczne: Najlepiej sprawdza się chyba w walce. Jest w miarę swoich możliwości szybki. Dobrze pływa, nieźle skacze.
Boi się: Zdrady.
Znak/i szczególny/e: Ogromna ilość blizn na ciele
Partnerka: Czy jakakolwiek z nim wytrzyma albo zdobędzie jego serce? Warto próbować...
Rodzice: Nie pamięta...
Inna rodzina: Weed
Potomstwo: Może i chciałby przekazać swe geny potomstwu. Ale i tak do tego jest mu potrzebna samica...
Historia: Kyoshiro puki co nie ma ciekawrj histrii. Puki co będzie siedział w tym stadzie...
Złote tygrysy: 100.000 ZT
Data dołączenia: 19.09.2016
Właściciel/ka: Wolf's rainka/HOWRSE

niedziela, 18 września 2016

Alfa zwariowała cz.2

A taką serię z tego zrobiłam XD Wasza alfa jak zwykle latała po Facebook'u i znów coś znalazła XD Przynajmniej się pośmiejemy XD Piszcie w komentarzach co wam wyszło. [musicie na to przydusić]

sobota, 17 września 2016

Profil tygrysicy - Azira


Imię: Azira
Pseudonim: Azi
Wiek: Azira stąpa po tym świecie 5 lat
Płeć: Oczywiście, że samica! A co? Masz wątpliwości?
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Wojowniczka
Cechy charakteru: Charakter Aziry jest... różny. Jej rodzice byli dwoma, zupełnie innymi z charakteru tygrysami i czasem sama jest zupełnym przeciwieństwem samej siebie. Po ojcu odziedziczyła odwagę i waleczność. Zawsze dąży do celu, nigdy się nie poddaje. Czasami bywa nieco chłodna. Nie na widzi gdy ktoś się jej sprzeciwia, jednak rzadko komu ustępuje. Po matce cech ma bardzo niewiele, a mianowicie jest cicha, lubi samotność. Może Azira wydaje się być nie opiekuńcza, ale wcale tak nie jest. 
Cechy fizyczne: Nie jest jakoś bardzo szybka, ale jest silna i zwinna.
Boi się: Choć trudno jej się przyznać to ma lęk wysokości.
Znak szczególny: Piękne, świecące w ciemności oczy. 
Partner: Jeśli ci na niej zależy to musisz się postarać. 
Rodzice: Matka-Avatar: Była cichą i nieco samotną tygrysicą. Zmarła zaraz po porodzie. 
Ojciec-Simon: Był bardzo niezależnym tygrysem. Po śmierci żony się załamał, więc postanowił uciec zostawiając córkę na wychowanie jej cioci.
Inna rodzina: Ciocia-Lisa: Wychowała ją. Była siostrom jej matki. 
Wujek-Khari: Wycował ją.
Kuzyn-Ezreal: Był jej kuzynem. Z nim spędziła dzieciństwo. Jednak kiedy Azira miała rok on odszedł. 
Potomstwo: brak
Inne zdjęcia: brak
Historia: Moja matka zmarła tuż po porodzie. Mój ojciec zostawił mnie na wychowanie ciotce i wujkowi. W ich jaskini czułam się bardzo dobrze. Lisa i Khari mieli dorosłego syna-Ezreala. On był dla mnie wzorem. Niestety pewnego dnia wujek i ciocia mieli wypadek i zmarli. A Ezreal dołączył do pewnego stada tygrysów. Kiedy osiągnęłam dwa lata postanowiłam dołączyć do STP.
Złote tygrysy: 100.000 ZT
Data dołączenia: 17.09.2016
Właściciel/ka: Weran/Howrse

Profil tygrysa - Raphael


Imię: Raphael 
Pseudonim: Raph, Rafi, Raphaello. 
Wiek: 7 lat
Płeć: W 100% samiec, wątpisz? 
Hierarchia: Omega 
Stanowisko: Wojownik, Strateg. 
Cechy charakteru: :Miły, sprytny, mądry, silny, bardzo inteligentny, opiekuńczy, wytrzymały, dotrzymuje obietnic, pewny siebie, słodki, wie jak poderwać i obchodzić się z samicami. Odważny, stanie w obronie rodziny i ukochanej. Raphael jest to typ samca który nienawidzi widoku smutnego osobnika. Czy to płeć piękna czy też nie, chciałby rozweselić i to do pełnego i szczerego uśmiechu. Przyjazny i to bardzo, czasami zbyt rozważny. W każdym widzi coś dobrego, jednak jak każdy czasami zamyka oczy...to właśnie wtedy cząstki negatywnych emocji przechodzą jego ciało. Jest dobrym i lojalnym wojownikiem. Najpierw próbuje porozmawiać, następny w kolej jest język pięści. 
Cechy fizyczne: Jak każdy tygrys potrafi dobrze polować, walkę kocha więc jest w niej dobry. Czasami dużo planuje i jest perfekcjonistą jednakże zdarza się to na szczęście rzadko bo gdyby miał wybierać między walką a inteligencją, na 100 % wybrałby to pierwsze. Co do pływania, jest to jedno z jego ulubionych zajęć jednak nienawidzi rwących rzek. Skradanie nie wychodzi jednak mu dobrze, rzuca się w oczy przez co w niektórych sytułaciach jest zauważany w bardzo szybkim tempie. Skakanie po drzewach wychodzi mu o wiele lepiej niż skradanie się, to samo można powiedzieć o bieganiu. Jednak on nie trenuje na byle co, co będzie to będzie. Te cechy fizyczne mu w zupełności wystarczą. 
Boi się: Zdrady ze strony stada, typów zwierząt które wbiją nóż w plecy i odwracają się od niego. 
Znaki szczególne: Hmm, bardzo dobre pytanie, jakie ma znaki szczególne? Wystarczy na niego spojrzeć, jego kolor futra jest raczej czymś co go wyróżnia, jednak nie tylko to. Ma nadgryzione z lekka prawe ucho. 
Partnerka: Możliwe iż kiedyś znajdzie drugą połówkę (nie, nie schował jej w szafie <: ) . 
Rodzice: Może i miał rodzinę, jednak nie chce ich dłużej znać. Na całe szczęście zdążył pozapominać już połowę imion , jednak imię matki-Reika, pamięta do dziś. 
Inna rodzina: - 
Potomstwo: Yyyy, nie posiada dzieci. Ale w każdej chwili może się to zmienić. Raph, nie ma nic to młodych. Pasowałoby przedłużyć linię rodowodową . 
Inne zdjęcia: Brak 
Historia: Urodzony w niewoli uciekł, nie chciał pracować dla ludzi. W wieku roku znalazł się na terenach pewnego stada, tam uczył się przetrwania, zaczął trenować walkę i polowanie. Szybko się uczył, więc stawał się coraz lepszy. Jego towarzysz Stary Liou zaczął martwić się iż uczeń przerośnie mistrza. A kiedy tak się stało został wydalony. W wieku trzech lat brał udział w wielu krwawych wojnach przeciwko niemu i jego przyjaciołom których odnalazł w czasie tułaczki. Okrzyknięto go dowódcą, niestety tego samego dnia jego najlepszy przyjaciel wbił mu nóż w plecy. Walczyli naprzeciw sobie...zabił go...zabił tego którego wielbił. Nie mógł w to uwierzyć, w ostatniej walce powybijał ponad połowę pewnego stada i odszedł z honorem głosząc to reszcie towarzyszów. Nie chciał już ich znać...tak jak pewnej części samego siebie. Przez jakiś czas myślał nad zostaniem samotnikiem, jednak nie nadawał się do takiego życia. Po drodze przemyślał wszystkie swoje poczynania. A kiedy odnalazł tereny STP. Postanowił dołączyć na próbę by sprawdzić się znów w stadzie... 
Złote tygrysy: 100.000 ZT 
Data dołączenia: 17.09.2016
Właściciel: hakin5 (doggi)

piątek, 16 września 2016

Profil tygrysicy - Avalon

Imię: Avalon
Pseudonim: Raczej mówią do niej normalnie po imieniu, ale jeśli musisz już to wiedzieć to Ava
Wiek: 5 lat
Płeć: Samica
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Zabójczyni
Cechy charakteru: Miła, ale do czasu. Jej cierpliwość też się kiedyś kończy. Zazwyczaj traktuje obcych z dystansem. jest dla nich najpierw nie za bardzo miła. Musi najpierw poznać tego kogoś dobrze, aby potem mu zaufać. kiedyś miała przyjaciółkę i przyjaciela na których się bardzo zawiodła i od tamtej pory taka już jest. Nigdy nie miała chłopaka, więc nie wie jak to jest. Kiedy już pozna dobre tygrysa bardzo się przed nim otwiera i umie opowiedzieć wszystko o sobie. Czy kiedyś była bardzo wkurzona? Oczywiście, że tak, chyba jak każdy, ale nie chce o tym mówić. Nie ma rodzeństwa i jest z tego powodu zadowolona nigdy nie chciała jego mieć. Wystarczali jej znajomi, których miała sporo. Wszyscy którzy ją znają wiedzą, że jest uparta jak osioł. Bardzo lubi się drażnić z innymi. Jak na razie tylko ci wystarczy.
Cechy fizyczne: Pewnie każdy myśli, że szybka, ale jest w błędzie. Nie lubi biegać. Jeśli ma już to robić to na prawdę trzeba się namęczyć, żeby ją przekonać. Za to mówią, że skrada się doskonale jak złodziej, czyli cicho i niezauważalnie, więc umie przestraszyć.
Boi się: Jak większość - śmierci 
Znak szczególny: Bardzo biała sierść
Partner: Na razie nikogo nie ma na oku....
Rodzice: Nie chce o nich mówić
Inna rodzina: Dakota i Bruno to jej dalekie kuzynostwo.
Potomstwo: Nie ma 
Inne zdjęcia: -
Historia: Zaczęła dorosłe życie i usłyszała o tym stadzie i że tu jest jej kuzynostwo, postanowiła dołączyć.
Złote tygrysy: 100.000
Data dołączenia: 16.09.2016
Właścicielka: ♥Ognista♥

Od Ezreala CD Abigail - "Piękna noc"

Tego pięknego dnia postanowiłem iść na mały dżoging. Biegłem spokojnie przez tereny Stada Tygrysiego Pazura. Piękna pogoda zaczęła dawać się we znaki. Zaczęło mi być gorąco i odczułem chęć napicia się krystalicznie czystej wody. Szukałem, więc źródła. Po kilku minutach usłyszałem szum strumyka, więc szedłem za hałasem. W końcu doszedłem do wody, nachyliłem się. Mój różowy język dotykał nieco chłodnej, ale przyjemnej wody. Od razu zrobiło się lepiej. Teraz wystarczyło tylko pójść coś upolować. Aż tu nagle przed sobą ujrzałem białą tygrysice o przepięknych niebieskich oczach. Postanowiłem podejść do samicy, jednak ta chyba się wystraszyła i uciekła. Cóż jeszcze nie każdy mnie zna i czasem uważają mnie za wroga lub kogoś obcego ze złymi zamiarami. Postanowiłem, więc dalej biegać nie zaprzątając siebie dalej głowy tą tygrysicą. I tak dzień minął mi na aktywnym spędzaniu czasu, polowaniu i odkrywaniem ciekawych miejsc na terenie stada. Słońce już powoli chowało się za górami, a niebo oblewała teraz szkarłatna barwa. Szczyt Mount Everest wyglądał bardzo imponująco. Aż dech mi odebrało. Pierwszy raz od długiego czasu widzę tak piękne zjawisko. Stałem tak do czasu kiedy słońce zupełnie zaszło, a ziemie spowiła ciemność. Stałem w miejscu jeszcze przez kilka minut, ale tym razem unosiłem głowę by móc spostrzec niebo, które wyglądało jak granatowy materiał, na który ktoś przykleił srebrne cekiny. Rozejrzałem się dookoła. Teraz tereny Stada Tygrysiego Pazura wyglądały znacznie inaczej niż za dnia. Las okryty był peleryną ciemności, drzewa wyglądały inaczej w świetle księżyca, a leśna polana otoczona była białą mgłą. Pomimo tego nadal uważałem to miejsce za najpiękniejsze na świecie. Nagle usłyszałem w krzakach szelest, natychmiast odwróciłem się w tamtą stronę i zza krzaków wyskoczyła ta sama tygrysica, którą widziałem rano. Samica stanęła na przeciwko mnie z groźnym wyrazem pyka. Jej biała sierść pokryta czarnymi pasami była najeżona. Samica przez pewien czas stała w pozycji bojowej, a jej wzrok wyraźnie mówił "Nie podchodź, bo zaatakuje". Ja tylko pokręciłem głową i teatralnie przewróciłem oczami. Na widok moich czynności samica przestała warczeć i obnażać kły, ale sierść nadal miała najeżoną.
- Spokojnie - rzekłem pogodnym tonem - Jestem przyjacielem. Pochodzę ze Stada Tygrysiego Pazura.
Tygrysica słysząc moje słowa wyprostowała się, a jej świecące w ciemności oczy wyglądały bardzo przyjaźnie.
- Wybacz mi to powitanie. Po prostu nie znałam cię i musiałam, że jesteś wrogiem... Zresztą nieważne. Jestem Abigail. - powiedziała i wyciągnęła do mnie prawą łapę, którą uścisnąłem.
- Ja jestem Ezreal. Chodź, przejdziemy się. - powiedziałem z ciepłym uśmiechem na pysku. Abi na początku stała w bez ruchu i zastanawiała się czy może mi zaufać. Przynajmniej tak sądzę.

<Abigail?>

Konkurs może?

Alfa jest teraz chora, ale ma lek od zatok, który podobno także pobudza XD Nie była w szkole i nie ma co robić XD Ale wymyśliła, że może wy chcecie jakiś konkurs? Życzę sobie szybkiego powrotu do zdrowia XD A wy dajcie jakieś fajne propozycje w komentarzach. Np. fotograficzny, coś z rysowaniem itp.

Sojusz

Zawieramy sojusz ze Skalistą przepaśćią

wtorek, 13 września 2016

Zabawa

Jak widzieliście albo nie z prawej strony bloga została dodana nowa etykieta pod nazwą "Zabawa". Będą tam wszystkie posty, które były z różną zabawą. Myślę, że to dobry pomysł, aby była taka zakładka, w której wszystko będzie i aby później tego nie było trzeba szukać. Możecie pisać w komentarzach czy to był dobry pomysł czy też nie [pierdylion razy będę to powtarzała XD] A także możecie podawać mi na HW również takie zabawy, jak była ostatnia!

Zerwanie sojuszu

Zrywamy sojusz z Watahą Wiecznej Miłość z powodu kłótni, które wywoływała jego administratorka i zamieszanie na czacie, a także obrażanie innego członka.


poniedziałek, 12 września 2016

Od Abigail - Quest #1 Duch

Odwróciłam się i ujrzałam Koziorożca.
"Koziorożec tu? Na dole?"-takie pytanie sobie w myśli zadawałam. Zwierzę wyglądało na zmęczone. Ale po złapaniu oddechu szybko się oddaliło, a jeszcze bacznie go obserwowałam dopóki nie zniknął w gęstwinie. Tymczasem już po chwili usłyszałam dudnienie tysiąca kopyt. Ze strachu szybko wskoczyłam na najbliższe drzewo. W ostatniej chwili. Po gdy na nim się już znalazłam centralnie pode mną stado kopytnych z ogromnym dudnieniem przebiegło. Były to głównie zwierzęta żyjące w wysokich partiach gór. Nim przebiegły upłynęło z pół minuty. Jak bym była na dole na pewno by mnie stratowały. Kiedy wszystko ucichło byłam niemal, że sparaliżowana. Nie miałam odwagi zejść spowrotem na ziemię. Ale wiecznie na tym drzewie nie mogłam siedzieć. Tymczasem dziwnie zrobiło się ciemno. Góra Everest, niedawno w słońcu, teraz zakryta przez ciemne chmury... Z daleka było słychać grzmoty, a po chwili z chmur wylała się fontanna wody. To była prawdziwa ulewa! Krople odbijały się od ziemi prosto w me oczy. Nic nie widziałam. A idąc na ślepo...można nieźle skończyć na przykład: w rwącej rzece! Bo tam właśnie się znalazłam. Prąd był zbyt silny abym mogła z nim walczyć. Po prostu dałam się wodzie nieść gdzie chciała od czasu do czasu łapiąc się jakiś nisko wiszących gałęzi. W końcu straciłam przytomność. Ocknęłam się... sama nie wiedziałam z początku gdzie. Ale zdaje mi się, że to jakiś opuszczony budynek. Może dom? Fabryka? Albo hurtownia alkoholowa? Cokolwiek znaczy te słowo. Co by to nie było-okazało się faktycznie puste i ciemne. Większość tam znajdujących się przedmiotów nie nadawała się do jakiegokolwiek użytku. Tu i ówdzie wisiały lub leżały zdjęcia, głównie czarno białe. Gdzieś z boku leżała długa ławka. Wyglądało to na jakąś salę do zgromadzania się. Były tam dawno już zwiędnięte kwiatki. Jakieś były też wielkie pudła. Jedne proste, inne pięknie zrobione, na niektórych widniały tabliczki już zbrązowiałe... Gdzieś znalazłam szyld z ciekawym szyfrem: Z.A.K.Ł.A.D-P.O.G.R.Z.E.B.O.W.Y Wiesiek 777190201. Nie wiem co to znaczyło ale nie miałam czasu bawić się "hieroglifami". Miałam teraz za zadanie: wrócić do domu. Ale jak? Postanowiłam iść w górę rzeki. Idąc po drodze natknęłam się na rzadkiego, czarnego królika, który posłużył mi za posiłek... i wystarczał mi na drogę. Nim dotarłam na tereny stada minęło tak... Ze dwa dni? O dziwo nikt nie zauważył mego zniknięcia. Nawet Weed! Ale zauważyli coś innego... Zwierzęta górskie nagle znalazły się prawie na nizinach. Wody wezbrały i stworzyły szkody. Burze też swoje zrobiły. Ale czemu? Popatrzyłam w stronę Mount Everestu. Teraz był taki jak dawniej. Ale czułam, że to tylko tam można poznać odpowiedź. Z samego rana wystartowałam. Wcześniej dobrze się najadłam i nawodniłam. Wejście na Everest zajęło mi tylko cztery dni. Warunki pogodowe często ulegały zmianie. Raz po raz widziałam jeszcze uciekające w popłochu zwierzęta. Gdy z samego rana dotarłam na szczyt już znałam odpowiedź na wszystkie swoje pytania. To duch tygrysa straszył tu. Kilka dni go obserwowałam. Zjawiał się tylko wczesnym rankiem. Był biało-czarny. Miał na sobie plecak-duch. WTF? Bałam się.go bo w każdym razie wyglądał groźnie. Jego oczy były czerwone-chodź.nie wyglądały aż.tak mega strasznie... A.przynajmniej takie mam swoje zdanie. Mimo wszystko czułam strach. Nie wiadomo co istota z drugiego świata może zrobić istocie żywej. Ale kiedy widziałam go po raz ostatni inaczej się sprawy potoczyły. Stanęliśmy sobie oko w oko. I przekazał mi te oto słowa:
-Kto tak kocha góry, w górach zginie. Kto widzi widmo...niech się strzeże.
I po prostu zniknął...
Widmo? Tak słyszałam o widmo. Jeśli w górach zobaczy się swój cień z aureolą tęczową wokół głowy to znak, że umrze się w górach... Ale czy to o nim mówił duch? Na pewno nie dowiem się wcześniej jak za sto lat gdy znów się pojawi.. O ile dożyję. Zwierzęta powróciły do swych domów. Super! Jedna sprawa rozwiązana,.drugą trzeba rowiązać...
Co to jest za szyfr:
Z.A.K.Ł.A.D-P.O.G.R.Z.E.B.O.W.Y Wiesiek 777190201
????

niedziela, 11 września 2016

Od Kayuna CD Dakoty

Obejrzałem się jeszcze przez ramię, ale stojącej u progu swojej jaskini Dakoty już nie było. Potem przeniosłem powoli swój wzrok ponownie przed siebie i po upływie nie długiego czasu dotarłem do swego mieszkania.
Będąc na miejscu wskoczyłem na niewysoką półkę skalną, która była odpowiednich rozmiarów do wygodnego ułożenia się na niej, po czym przyjąłem jedną z najwygodniejszych dla mnie pozycji. Jako zwiniętego w ciasny kłębek tygrysa, co chwilę pomrukującego cicho niewątpliwie można było mnie wziąć za przerośniętego domowego kota.
Po krótkiej chwili odpłynąłem myślami do innego świata – świata fantazji.
~*~
Obudziłem się. Ale nie było to miłe, delikatne przebudzenie wywołane pierwszymi wpadającymi do mojej jaskini promieniami słońca, lecz gwałtowne i brutalne. Kilka razy mrugnąłem dla wyostrzenia wzroku i syknąłem cicho, wyrażając tym odgłosem wyraźne oburzenie. Skrzywiłem się lekko i podniosłem łeb do góry. Mojej uwadze nie umknęło to, że leżałem na ziemi w swojej grocie, tuż obok półki skalnej pełniącej roli mego łoża. Wszystko wskazywało na to, że podczas snu spadłem z półki skalnej.
Rozejrzałem się dookoła, po czym podciągnąłem do pozycji siedzącej. Następną czynnością, jaką to wykonałem było leniwe przeciągnięcie się, wywalając przy tym zad w górę. Po porannym przebudzeniu wytruchtałem z jaskini, i powędrowałem gdzieś zdając się wyłącznie na wolę swych łap.
Mijając łąkę zakochanych doznałem nagłego olśnienia i natychmiastowo skierowałem się w stronę rzeki granicznej. Przy jej brzegu nazbierałem nieco pięknych, różnokolorowych kwiatów, a następnie wpadłem do dżungli i chyba całą ogołociłem z przeróżnego gatunku, tropikalnych kwiatów.
Następnie skierowałem się biegiem w kierunku mieszkania Daki, a że był wczesny ranek, to miałem nadzieję, że owa tygrysica będzie jeszcze spać.
Ostrożnie zajrzałem w głąb jaskini Dakoty, a po upewnieniu się, że samica śpi pośpiesznie zabrałem się do roboty. Wkrótce krytycznym okiem przyglądałem się swojemu dziełu, i miałem nadzieję, że zgrabnie ułożone uzbieranymi wcześniej kwiatami kontury ogromnego serca spodobają się choćby odrobinę tygrysicy, która to skradła moje serce.
Usiadłem tuż obok wyjścia z mieszkania Dakoty, oczekując jej pojawienia się. I długo czekać nie musiałem, gdyż wymieniona powyżej osobniczka wkrótce stanęła u progu jaskini, opierając się bokiem o jej ścianę. Przez chwilę jeszcze nie dostrzegała mojego dzieła ani mnie, gdyż znalazłszy się w wejściu do groty pierwszym co zrobiła było przeciągłe ziewnięcie, mrużąc przy tym oczy. Następnie jej zdziwione spojrzenie zatrzymało się na wielkim, kwiecistym sercu. Chwilę tak w zdumieniu wlepiała swój wzrok w mój akt miłosny, aż w końcu zaczęła mnie odszukiwać wzrokiem, a po chwili nasze spojrzenia się spotkały na kilka cudownych chwil.
- No, ten... Cześć. – przywitałem się niezręcznie patrząc w oczy Daki, ale po chwili moje spojrzenie uciekło gdzieś w bok.
- Kay, to ty to zrobiłeś? – zapytała unosząc jedną brew i patrząc na mnie jakby z niedowierzaniem. W odpowiedzi przygryzłem dolną wargę i niepewnie pokiwałem łbem. Tygrysica rzuciła się na mnie, zamykając w niedźwiedzim uścisku.
- Yh, Daka, udusisz mnie. – wykrztusiłem żartobliwie, a samica zwolniła uścisk i spojrzała mi w oczy.
- Kay, słuchaj... – zaczęła, lecz nie dokończyła bo przerwałem jej:
- Dakoto, to ty mnie posłuchaj – Spojrzałem poważnie, ale i troskliwie na Dakotę. – Powinienem ci zdradzić już jakiś czas temu, to, co do ciebie czuję. Dako, kocham cię. Widok ciebie przyprawia moje serce o szybszy rytm. Dlatego chcę ci zadać pytanie, na które chcę znać odpowiedź. – Przerwałem i westchnąłem głęboko. – Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym samcem wśród całej galaktyki i zostaniesz moją partnerką?

<Daka? :3>