wtorek, 27 września 2016

Od Xeny CD Weeda

Zacznijmy od tego że kiedy wspomniał o swojej siostrze to aż nad głową zapaliła mi się mała dość żaróweczka, z uśmiechem chciałam już coś powiedzieć jednak spoglądając na jego minę tylko otworzyłam paszczę i od razu ją zamknęłam. Tygrys wstał obojętnie i pobiegł gdzieś, nie czytam w myślach więc nie wiem gdzie dokładnie odbiegł . Jednak jak to ja nie chciałam tak łatwo poddać się w taj sprawie i wzięłam to w moje łapy. Mam stanowisko szpiega więc z łatwością śledziłam samca w dość dużej odległości, czasami złamałam gałąź dla niepoznaki jakby tylko sobie za nim podążała. Jednak ja czekałam na coś więcej, gdzie się zatrzyma i co zrobi. W końcu nie jest w stadzie a łazi sobie po Naszych terenach, to mnie z lekka zdenerwowało. Wiedziałam że czuje moją obecność, jednak olewał mnie i moje pokazy szpiegowskie. Co prawda tego faceta trudno byłoby zgubić, więc nie zgubiłam go. Kiedy nadszedł wieczór samiec był dość zmęczony i położył się pod bardzo rozłożystym i sporym drzewem, już kilka jego liści spoczywało na przesadnie zielonej trawie. Ja natomiast weszłam sprytnie na jedno z drzew położone blisko i obserwowałam go bacznie. Kiedy tygrys zaczął się rozglądać nie dostrzegł mnie , za to kocham te brzozy. Kiedy samiec zasnął z uśmieszkiem zaczęłam złazić z drzewa , kierując się na to rozłożyste pod którym spał samiec. Cichutko przekradłam się i zwinnie skoczyłam na nie, było bardzo wygodne jak na drzewo. Nagle jednak usłyszałam:
~Xena~
Była to moja wierna smoczyca, Star...spoglądając w niebo dostrzegłam ją dopiero po jakimś czasie.
~Cicho , bo go obudzisz.~
Nie ma to jak ,,telepatia'' ze swoim towarzyszem . Tak moja smoczyca potrafi czytać w myślach, przekazując swoje mnie. Mniejsza o to, powoli i uważnie ześliznęłam się z drzewa i pobiegłam w krzaki. Wtedy Star cicho wylądowała z przekazem:
~Armor Cię potrzebuje, prosi byście natychmiast spotkali się nad wodospadem.~
Kiwając głową zaczęłam biec w stronę wodospadu. Tam zauważyłam dziwną postać...Był to chyba Diuk, brat przyjaciela King'a. Co może dziwić Diuk był psem rasowym, dokładniej chyba Dalmatyńczykiem. Kto powiedział że każdy przyjaciel tygrysa musi być tygrysem, albo każdy przyjaciel Armor King'a to tygrys. Ma ich wielu bo szwendał się wszędzie i chyba nadal to robi. Będąc blisko usłyszałam:
-No Xena, nareszcie.
Przekręciłam oczyma podbiegając do brata. Diuk uśmiechnął się na mój widok i jakby się ukłonił mówiąc dość dumnie:
-Cześć.
Ja natomiast zaśmiałam się cichutko zakrywając pysk łapą i odpowiedziałam:
-No cześć.
Dopiero teraz dowiedziałam się o co chodzi, Armor King chce iść na małe zakupy z kolegą. Tak to może dziwić ale miałam złożyć małe zamówienie. Nie ma to jak wypad na wieś lub na miasto, nie martwcie się mój brat nie pokazuje się ludziom...Armor planuje Diuk wykonuje...a co do polowań działają razem albo robi to King. Będą w kilku sklepach, mięsny na pierwszym miejscu, zoologiczny bo Diuk nie może wytrzymać bez ciasteczek w kształcie kostek co może dziwić, bo jest z natury twardzielem. Jednak może być tak że mało go znam, pewnie wstąpią też po ryż i kaszę dla mnie. Złoże małe zamówienie z super marketu. Może wszystko im się uda. Poprosiłam o chrupki dla psów...dla Weeda, podłoże je mu rano. O kaszę i granaty- w sensie takie owoce które kocham. Do super marketu jeszcze zdążą bo nie jest aż tak późno. Jednak wrócą dopiero nad ranem...Podziękowałam i poprosiłam Armor King'a by na siebie uważał. Bo w końcu to nie jest wcale takie bezpieczne...raczej bardzo ryzykowne. Ale mój brat tak samo jak ja kocha ryzyko. Kiedy odbiegli, siedziałam chwilę w tym samym miejscu i nuciłam coś, jeszcze nie wzięło mnie na śpiewanie. Za jakiś czas wróciłam do Weeda i rozłożystego drzewa, wspinając się na nie zauważyłam parę wiewiórek w dziupli które słodko spały. Szybko dość udało mi się zasnąć...z nadzieją że wstanę pierwsza.
*Wczesnym rankiem*
Jak chciałam tak się stało, obudziłam się bardzo wcześniej, na liściach drzew była jeszcze rosa , więc trawa musiałaby być jeszcze całkiem mokra. Słońca jeszcze nie było widać jednak z lekka się przejaśniało. Spojrzałam pod drzewo wychylając się ...niestety tam samca nie było. Warknęłam zła na siebie, ale wtedy usłyszałam jakby mruczenie , no tak spał z drugiej strony drzewa. Jak mogłam się pomylić?
Zeszłam po jednej z gałęzi a później zeskoczyłam jak to przystało na damę z gracją. Poczułam wilgoć pod łapkami, jednak nie stojąc dużej w miejscu pobiegłam do jaskini Armor King'a. Brata nie było, ani prowiantu, nie mówiąc już o Diuku. Z resztą oni spotykają się zawsze na granicy stada, nie chcą robić problemów i siać paniki. Poczekałam na nich chwilę w jaskini no i na szczęście przybyli, a raczej przybył mój brat. Od razu przywitał się ze mną z uśmiechem , podał moje zamówienie . Przyniósł sporawą paczkę psich chrupek o smaku drobiu , wołowiny, wątróbki i jagnięciny. Muszę przyznać że nawet zapach był do zniesienia. Postanowiłam że kaszę i granaty zostawię na razie u King'a . Jednak przed tym podiadłam winogron który przyniósł, tak w ramach śniadania dość wczesnego. On zachwycał się kabanosami i wędzonym kośćmi . Nie wspominając o zapasach mięsa za kamieniem. Aż mi się niedobrze robi na widok tego wszystkiego, dziękując pożegnałam brata i z paczkami chrupek udałam się do Weeda. Tygrys na szczęście nadal spał , niedaleko niego położyłam sporawy liść a na nim cztery paczki chrupek. Z uśmiechem i podskokiem westchnęłam wchodząc na drzewo, tym razem troszkę niżej. Czekając aż samiec się obudzi co chwilę zerkałam w duł. Byłam bardzo ciekawa jego reakcji ...

<Weed? Jak Ci smakują psie chrupki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz