-Po pierwsze to zawsze zgania się winę na małpę...widzisz tutaj jakąś bo ja nie będę wymieniać po imieniu . Po za tym...aktualnie nie mam pojęcia jak się stąd wydostać. Chciałabym ...
Moją wypowiedz jednak przerwało gwałtowne zatrzymanie się wozu. Z lekka przewaliliśmy się do przodu, mruknęłam niezadowolona spoglądając przez pewną lukę po czym szepnęłam do tygrysa:
-Siedz teraz cicho.
Z auta wyszedł pewien otyły facet i zaczął oglądać przyczepę, nagle cmoknął i wrzasnął:
-Szefie, mamy flaka.
Pamiętam to słowo, ma ono kilka znaczeń. Ja jednak flakami się nie interesowałam...bo były związane z mięsem itp. Kiedyś ojciec mojej Pani złapał takiego ,,flaka'' , opóźnił się wtedy Nasz wyjazd do Londynu. No właśnie, opóźnił.
-Dobra mądralo, masz czas na przemyślenia...nie będą ruszać bez koła.
Fuknęłam na niego bo siedział za cicho. On na to:
-Ty Nas w to wpakowałaś, to Ty Nas stąd wyciągniesz.
Mruknął tylko wielce obrażony. Ja na to zaczęłam się śmiać i z uśmiechem od ucha do ucha oznajmiłam:
-Wiesz...ja jednak nie mam chęci aktualnie się stąd wydostawać. Wolę poczekać ...aż gdzieś mnie zawiozą.
On walnął się w czoło łapą na co ja wybuchnęłam śmiechem. Nagle usłyszałam :
-Mamy samca i samice prawda? Dobrze sprawdzaliście, bo oni nie będą zadowoleni jeśli nie będzie parki.
Powiedział jakiś inteligentny i dość piskliwy głos, który raczej w pewnym stopniu dowodził tą banda debili.
-Raczej dwa samce nie spędzałyby razem czasu, samica ma zielone oczy i jest ikoną tygrysiego piękna szefie a tygrys jest dość silny więc nie było problemów z odróżnieniem.
Ten co tak niby Nas chwalił podszedł do klatki a ja ryknęłam głośno. Tłusty facet przewrócił się ze strachu i zgubił klucze. Nie mogłam przestać się śmiać ale też byłam zdenerwowana. Mówił na mnie ikona tygrysiego piękna, od takiego kogoś słyszeć takie coś to...zmaza na honorze. Ponieważ mogą przerobić nas na futra dla jakiejś Cruelli Demon lub dywany ozdobne. Byłoby to okropne...jednak nie miałam pojęcia co jeszcze mięli na myśli Ci chorzy ludzie dopóki nie usłyszałam:
-Miejmy nadzieje że się dogadają i rozmnożą się dość szybko.
Prawie straciłam śniadanie, obiad...i deser. Na szczęście spojrzałam na samca i przełknęłam to wszystko.
-Oni sobie robią jaja prawda, czy mają takie chore pomysły na serio?
Zapytałam z nadzieją w głosie iż nie jest to prawdą..
<Noah?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz