sobota, 24 września 2016

Od Aziry

Na tereny Stada Tygrysiego Pazura przybyłam w nocy. Droga wydawała się krótka i łatwa, jednak naprawdę to był prawdziwy tor przeszkód. Na moje szczęście, gdy przyszłam do jaskini alf, nikt jeszcze nie spał, więc zostałam przyjęta w bardzo szybko. Z racji tego, że była noc postanowiłam ruszyć na małe zwiedzanie ziem. Wszędzie było cicho i pusto. Czyli tak jak lubię. Na granatowym niebie widniały srebrne punkciki zwane gwiazdami. Taki klimat mi odpowiada. Gdybym tylko mogła, zmieniłabym swój tryb życia na nocny. Każdy krok stawiałam ostrożnie. W końcu nigdy nie wiadomo, gdzie może być jakieś błoto lub bagno. Do moich uszu docierały różne odgłosy przyrody. Miałam zamiar szybko zapoznać się sama z terenami stada niż błagać błagać kogoś o pomoc. W końcu nie jestem kalekom, którą trzeba prowadzić za łapę. Niestety moja rodzina często bywała nadopiekuńcza ze względu na to, że byłam najmłodsza. Kiedy osiągnęłam wiek dwóch lat od tamtej chwili czułam się wolna. Teraz po stracie wujostwa żałuje, że jako młode nie słuchałam się ich. Na wspomnienie o Lisie i Kharim łza zakręciła mi się w oku. Nie, przecież nie będę się rozklejać. Szybko wytarłam łzę. Usiadłam nad brzegiem jeziora spuściłam głowę i wpatrywałam się w moje odbicie w tafli wody. W mojej głowie pojawiały się wspomnienia z dzieciństwa. Uśmiechnęłam się blado. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie jakiś dźwięk. Odwróciłam się gwałtownie. Ujrzałam za sobą jakiegoś tygrysa. Kim mógł być nieznajomy? Zagadać do niego czy nie? Czy ona już długo tu stał i mi się przyglądał?

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz