Miałem głęboko gdzieś gadanie alfy. Patrzyłem wrogo na drugiego tygrysa, który również nie miał zamiaru być przyjazny. -I żeby między wami nie było już żadnych bójek...-zakończyła swe gadanie alfa.
My tymczasem rzuciliśmy sobie ostatnie wrogie spojrzenia i każdy poszedł w swoją stronę. Bójka skończona a ja dalej byłem głodny. Musiałem skusić się na pstrągi w rzece. Miałem nadzieję, że nie prędko się ponownie zobaczę z tygrysem. Ale chyba się przeliczyłem. Już następnego dnia nasze pyski znów się spotkały. Tym razem jednak nie doszło do bójki. Zresztą nie mogło by dojść bo alfa kręciła się w pobliżu. Co nie znaczy, że do następnej bójki nie doszło. Nie o tej porze. Aby być w formie wspinałem się na strome górki. Nie raz, nie dwa ześlizgnąłem się. Ale na każdą dałem radę. Wchodziłem po takich, że jeden nieostrożny ruch i byłbym martwy. Ale ja lubię ryzyko i wyzwania. "Bez ryzyka nie ma zabawy" co nie? Niestety, kiedy wapinałem się na ostatnią coś normalnie mnie pociągło w dół. Nawet nie zdążyłem się zorientować kiedy mój pysk był na ziemi...
<Noah- 0 w głowie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz