piątek, 29 lipca 2016

Od Kayun'a - Cd. Kiarany

Gdy obudziłem się z rana, natychmiast dopadł mnie głód. Niemiłosierny głód – w końcu, przecież od wczorajszego ranka nic nie miałem w paszczy, a więc czemu się dziwić? Wyruszyłem na małe polowanie, ale po jakimś czasie wyczułem woń jakiegoś tygrysa. Wciągnąłem mocniej powietrze do nozdrzy, i z informacji wywnioskowanych dzięki zapachowi, powiedziałem:
- Ech, mała, nie musisz się chować po kątach – stwierdziłem z westchnieniem i jednym ruchem łapy odgarnąłem kupkę niezwykle drżących wysokich traw, za którymi bez problemu mogło się schować takie drobne tygrysiątko, jak to, które po chwili mi się ukazało – w dodatku całe dygoczące. Młoda samica odruchowo uskoczyła w tył, rozszerzając z przerażenia swoje oczy.
- Proszę, zostaw mnie! – pisnęła z wyraźną paniką na pyszczku. Uniosłem pytająco jedną brew.
- Przecież nie zamierzam cię upiec żywcem w ogniu – zapewniłem zanim zdążyłem to przemyśleć. Okazało się to błędem, ponieważ strach młodej tylko się spotęgował (o ile u niej było to w ogóle możliwe, ponieważ przedtem byłem święcie przekonany, iż już bardziej przerażonym się być nie dało).
- Błagam, nie rób mi nic złego! – powtórzyła tygrysica cicho, a w jej oczach pojawiły się łzy. Szybko zareagowałem i zapewniłem z przekonaniem:
- Nie zrobię ci krzywdy.
Nastała cisza, a młoda samica patrzyła na mnie bez przerwy, nie mogąc się zdobyć na wydobycie z gardła choćby najcichszego dźwięku. Lekko się do niej uśmiechnąłem, próbując w ten sposób poprawić ją nieco na duchu i uspokoić. Miałem szczerą nadzieję, że tygrysiczka nie zauważyła w moim przekonującym uśmiechu sztuczności. I raczej tak nie było, ponieważ ona z trudem przełknęła swoje krople łez i trochę ochłonęła, niespuszczając ze mnie czujnego wzroku. I to był mój główny punkt irytacji. Nienawidzę gdy ktokolwiek się na mnie naokrągło gapi. Westchnąłem głęboko i z trudem zniosłem przenikliwy wzrok na sobie.
- Nazywam się Kayun – odezwałem się, spostrzegając, iż młoda tygrysica nabrała odrobinę pewności. W prawdzie nieoczekiwałem przedstawienia się ze jej strony, ale ona szczerze mnie zaskoczyła.
- K-Kiiiarana – pisnęła przeciągając głoski i lekko się jąkając.
- Miło mi – posłałem jej następny wymuszony uśmiech.

<Kia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz