środa, 27 lipca 2016

Od Kiarany

Ból...smutek...tęsknota...
Te słowa dźwięczały mi w uszach. Był wczesny ranek a ja znów byłam po nieprzespanej nocy. Strach znów mnie zwyciężył... Przyczaiłam się niepewnie w krzakach i nieudolnie próbowałam się uspokoić.
~Wdech i wydech...wdech i wydech...Kia spokój to już za tobą~powtarzałam sobie w myślach, jednak to nie działało. Serce wiąż miało nierówny rytm. Wzięłam głęboki wdech i wstałam. Byłam na skraju polany. Poranna rosa lśniła na źdźbłach traw i liściach krzewów. Zrobiłam kilka niepewnych kroków i rozejrzałam się. Czy byłam sama? Powęszyłam trochę i nic nie wyczułam. Nieco spokojniejsza podeszłam w stronę środka otwartej przestrzeni i ponownie rozejrzałam się. Od śmierci rodziców wolałam wiedzieć czy ktoś jest w mojej okolicy. Jak na razie nie dostrzegłam żadnych oznak życia nie licząc ptaków i innej zwierzyny.
-Spokój Kia tylko spokój cię uratuje- mruknęłam do siebie
-Zaczynasz mieć obsesje Kia- zaśmiałam się już głośniej,znów do siebie. Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Głodna jako tako nie byłam więc o łowy nie musiałam się martwić. Już miałam iść dalej gdy usłyszałam czyjeś kroki. Przerażona wskoczyłam w najbliższe krzaki i ukryłam się.
~proszę idź,proszę idź,proszę idź~powtarzałam w myślach

<Ktosiu? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz